Syndrom Kiszczaka

Syndrom Kiszczaka

Dodano: 
Syndrom Kiszczaka
Syndrom Kiszczaka Źródło: IPN/Piotr Litka
Piotr Litka || Odnaleziony w archiwum IPN dokument z 14 grudnia 1984 r. potwierdza bezpośrednią kontrolę resortu nad procesem funkcjonariuszy MSW oskarżonych o uprowadzenie i zabójstwo ks. Popiełuszki. Podpisał go nieżyjący gen. Czesław Kiszczak.

Akt oskarżenia oparto na ustaleniach śledztwa, które zamknięto 10 grudnia 1984 r. Wiceprokurator Prokuratury Wojewódzkiej w Toruniu – Zygmunt Kołacki – w uzasadnieniu swej decyzji napisał, że dotychczasowe „czynności śledcze doprowadziły do pełnego wyjaśnienia wszystkich okoliczności związanych z zabójstwem [księdza] Jerzego Popiełuszki [...]. Podejrzani, zapoznani z materiałami śledztwa oraz ich obrońcy, nie złożyli żadnych wniosków dowodowych”. 17 dni później, zaraz po świętach, rozpoczął się proces.

Prokurator Witkowski: „Ten dokument widzę po raz pierwszy” 

Badaniem ręcznego sterowania śledztwem i procesem toruńskim zajmował się po latach prok. Andrzej Witkowski. Dzisiaj, pytany o odnaleziony w IPN dokument, stwierdza stanowczo, że nigdy wcześniej go nie widział. Podkreśla, że decyzja gen. Kiszczaka potwierdza jego ustalenia i dowodzi „zawoalowanego bezpośredniego wpływania przez grupę operacyjną MSW na merytoryczne decyzje prokuratora i sądu”. Witkowski dodaje też, że z dokumentu wynika jeszcze jeden fakt: „Totalna inwigilacja każdego uczestnika procesu z wykorzystaniem wszelkich dostępnych wówczas środków techniki operacyjnej”. Dodatkowo prok. Witkowski zwraca uwagę na zaangażowanie w działania grupy powołanej przez Kiszczaka funkcjonariusza Departamentu II MSW (kontrwywiad). Z tego pionu wywodził się esbek z Torunia, który „utrzymywał stałe kontakty z agenturą KGB, umiejscowioną w jednostce wojsk sowieckich stacjonującej pod Toruniem”.

Do działań, o których wspomina prok. Witkowski, MSW było już gotowe od ponad roku. Poligonem podobnej operacji była tragiczna śmierć warszawskiego maturzysty Grzegorza Przemyka, który został pobity przez milicjantów na komisariacie przy ul. Jezuickiej w maju 1983 r. Fachowcy z MSW szybko ustalili oficjalną wersję: według nich Przemyk zmarł w wyniku działań sanitariuszy pogotowia ratunkowego i zaniedbań jednej z lekarek. Żadnemu z trzech milicjantów, którzy skatowali Przemyka, nie postawiono wówczas zarzutów.

Test, jakim było śledztwo w sprawie śmierci warszawskiego maturzysty, wypadł znakomicie dla Biura Śledczego MSW, które je nadzorowało. Generał Kiszczak był bardzo zadowolony z tego, że – jak sam to określił własnoręcznym wpisem na jednym z zachowanych dokumentów – „nasze zaangażowanie pozaprocesowe” przyniosło oczekiwane skutki. Jeszcze w trakcie trwania śledztwa w sprawie śmierci Przemyka, w sierpniu 1983 r., dyrektorem Biura Śledczego został Zbigniew Pudysz (w resorcie od 1957 do końca lipca 1990 r.). To on z ramienia MSW nadzorował śledztwo w sprawie uprowadzenia i zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki. To on był w grupie operacyjnej MSW powołanej przez gen. Kiszczaka 14 grudnia 1984 r., która miała zabezpieczać „prawidłowy przebieg procesu przed Sądem Wojewódzkim w Toruniu”.

Artykuł został opublikowany w 44/2017 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także