– Z tego tekstu, co zostawił po sobie wynika, że umysł był zupełnie świeży i pełen mądrości. Trudno podważyć jakiekolwiek słowo w tym tekście. Jest to moim zdaniem desperacki akt odwagi tego, kto oddaje życie za tego typu sprawy – mówił w poniedziałek wieczorem w "Kropce nad i" bp Tadeusz Pieronek.
Skomentował w ten sposób wydarzenia z 19 października, kiedy pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie podpalił się mężczyzna. Znaleziono przy nim manifest, w którym pisał o "ograniczaniu wolności obywatelskich, łamaniu prawa i Konstytucji, marginalizowaniu i ośmieszaniu Polski na arenie międzynarodowej, zmianach w Trybunale Konstytucyjnym, sądach i prokuraturze, niszczeniu autorytetów i dzieleniu społeczeństwa". 54-latek zmarł 29 października. Wiadomo, że chorował na depresję.
Bp Pieronek stwierdził w TVN24, że "łatwo jest odciąć się od tego i nie brać na siebie odpowiedzialności i tej krwi na rękach". – Kiedy się powie, no człowiek chory, niepoczytalny, a więc nieodpowiedzialny, ale tak nie jest. On wiedział, co robi. Był bardzo świadomy tego, co czynił. Ja mówię desperacki, ale bohaterski czyn – ocenił.
Czytaj też:
Warszawa: Marsz Milczenia pamięci Piotra Szczęsnego