Chodzi o poprawkę dot. tego, aby w art. 197 kodeksu wyborczego dodać zasadę wzajemności. Złożył ją poseł Suwerennej Polski i wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski, który opublikował jej treść na Twitterze. "Tyle praw dla mniejszości niemieckiej w Polsce, ile praw dla mniejszości w Niemczech. Zasada ta dotyczy każdej mniejszości w Polsce. Czyli jeżeli państwo obce stosować będzie zwolnienie przewidziane w art. 197 kodeksu wyborczego względem polskiej mniejszości, przepisy kodeksu wyborczego znajdą zastosowanie wobec takiej mniejszości w Polsce" – wyjaśnił.
W uzasadnieniu poprawki możemy przeczytać m.in., że ma ona na celu modyfikację istniejących w kodeksie wyborczym przywilejów przysługujących niektórym grupom obywateli. "W praktyce przywilej zawarty w art. 197 kodeksu wyborczego działa na korzyść nie mniejszości jako takich, ale jednej mniejszości – mniejszości niemieckiej, gdyż pozostałe ze względu na geografię ludnościową i polityczną nie są w stanie z tego przywileju skorzystać. W tym kontekście należy podnieść, że uprzywilejowanie przez polskie prawo wyborcze mniejszości niemieckiej nie odpowiada, żaden porównywalny przywilej wobec Polaków będących obywatelami Republiki Federalnej Niemiec. Co więcej Polacy – obywatele Niemiec nie mają przyznanego statusu mniejszości narodowej, a państwo niemieckie prowadzi wobec nich politykę asymilacyjną" – brzmi fragment uzasadnienia.
"Prezydent absolutnie się wściekł"
Przypomnijmy, że mniejszość niemiecka posiada swojego przedstawiciela w Sejmie (od 2005 r. jest nim Ryszard Galla), zaś jako komitet mniejszości narodowej jest także zwolniona z pięcioprocentowego progu wyborczego. – Mówiąc wprost: poprawka wprowadzałaby możliwość nadania zasady wzajemności, czyli brak progu wyborczego w Polsce obowiązywałby, gdyby takie same zasady byłyby w innym państwie. Badałoby to Ministerstwo Spraw Zagranicznych – słyszymy od jednego z posłów Zjednoczonej Prawicy. Co ważne, w ramach obozu rządzącego osiągnięto w tej sprawie, a PiS uznał, że poprawka jest zasadna.
Dlaczego więc poprawka została nieoczekiwanie wycofana? Okazuje się, że zdecydował głos... prezydenta Andrzeja Dudy. – Osiągnęliśmy porozumienie w Zjednoczonej Prawicy i złożyliśmy poprawkę w II czytaniu. Równolegle wysłaliśmy ją do prezydenta, który absolutnie się wściekł i nie chciał żadnych zmian w tej ustawie. Do tego stopnia, że zagroził nam zablokowaniem referendum ws. nielegalnych imigrantów. Odpuściliśmy. Zdecydowaliśmy się nie zaogniać sytuacji – mówi nam osoba znająca kulisy sprawy.
Trzeba przyznać, że to dosyć zaskakująca postawa prezydenta, który tak jednoznacznie sprzeciwił się tej poprawce. Zwłaszcza, jeśli weźmie się pod uwagę, jak ważne dla Zjednoczonej Prawicy jest referendum ws. relokacji nielegalnych imigrantów, które zapowiedział już Jarosław Kaczyński. – Zakładamy, że prezydent myśli już o swojej pozycji międzynarodowej, więc nie chciał żadnych działań, które mogłyby zdenerwować inne państwa. To oczywiście błędne podejście, bo w interesie Polski jest, żebyśmy traktowali się poważnie. Niemcy przez tyle lat nie potrafią nas uszanować, a z automatu mniejszość niemiecka ma jednego posła – mówi nam inny z polityków z obozu Zjednoczonej Prawicy.
Czytaj też:
Sejm zdecydował ws. komisji ds. badania rosyjskich wpływów