RYSZARD GROMADZKI: Wśród zwolenników prawicy nie brakuje opinii, że do gorszych od oczekiwań wyników wyborczych PiS i Konfederacji przyczynili się pan i pańska partia, odbierając im cenne głosy. W efekcie tej dywersji władzę przejęła lewicowo-liberalna opozycja. Jak pan odpowie na takie zarzuty?
RAFAŁ PIECH: Powiedzmy sobie szczerze, w wypadku PiS nie możemy mówić o prawdziwej prawicy. To po pierwsze. Po drugie, w trakcie swoich spotkań przedwyborczych, w których regularnie uczestniczyło po kilkaset osób, wielokrotnie ludzie mówili mi, że gdyby nie powstała Polska Jest Jedna, nie poszliby na wybory. Przekonywanie, że gdyby tych 350 tys. głosów, które oddano w ostatnich wyborach na PJJ, zostało zagospodarowanych przez PiS czy Konfederację, co z kolei wydatnie poprawiłoby ich sytuację w nowym Sejmie, jest według mnie przejawem pychy i krótkowzroczności. Uważam, że nie ma takiej możliwości, żeby zdecydowana większość naszych wyborców zagłosowała na PiS czy Konfederację. Ci, którzy oddali na nas głos, są w pełni świadomi, czym są te partie i kim są kierujący nimi ludzie. Wiem jedno, wyborcy PJJ świadomie nie zagłosowali i raczej już nie zagłosują na te partie, które mienią się jako prawicowe.