Jarosław Kaczyński jak generał Wojciech Jaruzelski. Tygodnik „Polityka” uderzył w lidera opozycji sięgając po środki rodem z peerelowskich plakatów propagandowych.
Po niesławnej już okładce z propagandowym hasłem „Tusku musisz”, nota bene okładce, która stała się już przedmiotem wielu skeczy i kpin również w środowisku czytelników tego lewicowego periodyku, redakcja tygodnika „Polityka” uderza z grubej rury. Na okładce jutrzejszego wydania tygodnika umieszczono Jarosława Kaczyńskiego stylizowanego na generała Wojciecha Jaruzelskiego. Lider PiS, w czarnych okularach, siedzi za biurkiem, upozowany jak czerwony watażka w momencie ogłaszania stanu wojennego. Zaś napis na okładce głosi. „Prezes Kaczyński wprowadza stan wojenki”. I śmieszno i straszno.
Straszno, bo lewicujący tygodnik nazywając „stanem wojenki” demonstrację, jaką PiS 13 grudnia chce przeprowadzić na ulicach Warszawy podważa jeden z fundamentów demokracji. Prawo do organizowania zgromadzeń, do wyrażania swoich przekonań w formie ulicznych demonstracji. Kaczyński w przeciwieństwie do Jaruzelskiego nie wyprowadza przeciw obywatelom wojska na ulice, ale właśnie w obronie swobód obywatelskich, wolnych i demokratycznych wyborów zamierza demonstrować. I czy ma racje w swoich przekonaniach czy też się myli, ma pełne prawo do przeprowadzenia takiego zgromadzenia. Tak jak miał je Donald Tusk, gdy krytykując rządy Jarosława Kaczyńskiego organizował uliczne Błękitne Marsze.
Straszno, bo Bracia Jarosław i Lech Kaczyński 13 grudnia 1981 roku, stali tam, gdzie stała większa część polskiego społeczeństwa. Po stronie bitych, internowanych, prześladowanych. Dziś porównywanie go ze zbrodniarzem Jaruzelskim jest uwłaczające, nie tylko dla niego, ale wszystkich, którzy tamten paskudny czas stanu wojennego pamiętają.
Straszno, bo robi to dziś tygodnik, który w stanie wojennym stał tam, gdzie stała komunistyczna władza, a część jej publicystów ma za sobą nie tylko wcześniejsze gloryfikowanie Jaruzelskiego i obronę komunistycznych siepaczy, ale i związki z komunistycznymi tajnymi służbami.
I wreszcie śmieszno. Bo śmieszyć może tylko hipokryzja tych, którzy dziś w walce z prawicą sięgają po argumenty „ stanu wojennego” i porównań do Jaruzelskiego, choć jeszcze niedawno tak ostro drwili, ze słów samego Kaczyńskiego pod adresem PO - „Oni są tam gdzie stało ZOMO”.