Nie żyje znany prozaik, felietonista i wykładowca Paweł Huelle. Autor takich powieści, jak "Weiser Dawidek" czy "Ostatnia Wieczerza" zmarł w wieku 66 lat. Jego twórczość była, przede wszystkim, związana z Gdańskiem.
W 1988 za publikację "Weiser Dawidek" został laureatem Nagrody Fundacji im. Kościelskich. W 2008 roku za powieść "Ostatnia Wieczerza" był nominowany do Nagrody Literackiej Nike.
Paweł Huelle nie żyje. Zmarł w wieku 66 lat
O śmierci pisarza poinformowała prezydent Gdańska Alekdandra Dulkiewicz.
"Paweł Huelle odszedł, ja wierzę, że do lepszego świata... Pokazywał nam Gdańsk, ludzi, świat takich jakimi jesteśmy. Już brakuje tych nienapisanych książek. Dziękuję i do zobaczenia!" – napisała na portalu X (dawniej Twitter).
Czym zasłynął zmarły pisarz?
Paweł Huelle był absolwentem filologii polskiej na Uniwersytecie Gdańskim.
W trakcie wydarzeń sierpniowych w 1980 roku był jednym z inicjatorów apelu o powołanie niezależnej organizacji studenckiej. Później zaangażował się w działalność NSZZ "Solidarność", był m.in. członkiem redakcji "Głosu Wolnego" wydawanego w czasie I Krajowego Zjazdu Delegatów związku. Po wprowadzeniu stanu wojennego współpracował z wydawnictwami podziemnymi.
Swoją twórczość poświęcił w zdecydowanej mierze Gdańskowi, jako rodzinnemu miastu. Popularność przyniosła mu debiutancka powieść "Weiser Dawidek", wydana w 1987 roku. Książka doczkała się ekranizacji w 2000 roku, a zajął się nią Wojciech Marczewski. Na podstawie jego twórczości kilkukrotnie opierano także spektakle teatralne.
Paweł Huelle należał do polskiego PEN Clubu, którego był wiceprezesem. Zasiadał też w konwencie Ruchu Stu.
W 2010 był członkiem komitetu poparcia Bronisława Komorowskiego przed przedterminowymi wyborami prezydenckimi, w 2012 roku został przez niego odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. śród jego odznaczeń znajduje się także m.in. Srebrny Medal "Zasłużony Kulturze Gloria Artis".
Czytaj też:
Wszystkich Świętych 2023. Te gwiazdy pożegnaliśmy w ostatnich miesiącachCzytaj też:
Znany aktor ukrywał chorobę. "Po zejściu ze sceny padał jak zbity pies"