Czy rząd PiS zdecydowałby się na zlikwidowanie całej branży futrzarskiej w Polsce, czyli na zamknięcie ponad tysiąca firm, dzięki którym pracę ma ponad 50 tys. ludzi, gdyby były one państwowe? Wątpię.
W takim przypadku słabość do tego, co państwowe, pewnie wzięłaby jednak górę nad słabością do zwierząt. Tak jak w przypadku kopalń, głównie państwowych, które mogą w Polsce bezkarnie i bez przeszkód skracać życie nie tylko wszystkim zwierzętom, w tym futerkowym, lecz także ludziom, sprzedając fatalnej jakości węgiel, który w dużej mierze przyczynia się do powstawania smogu.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.