– Taka sytuacja jest niezwykle korzystna dla Warszawy. Oznacza to, że destabilizacja sytuacji jest bardzo opłacalna. To, co widzimy, to bicie uchodźców. Wszystko to idzie na rękę Warszawie – przekonywał Szmydt, którego cytuje państwowa białoruska agencja BiełTA.
Jego zdaniem w ten sposób władze polskie pokazują, że "Białoruś jest bardzo zła – co się tam dzieje na granicy, dlaczego nie zatrzymują tych uchodźców". Jak dodał, incydenty, do których dochodzi na granicy, są "dość często prowokowane przez stronę polską", polskich funkcjonariuszy Straży Granicznej "na rozkaz" rządu w Warszawie.
Słowa te padły w momencie, w którym media ujawniły, że Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy Wojska Polskiego, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne (woj. podlaskie) oddali strzały ostrzegawcze w kierunku migrantów. Dwóch żołnierzy prokuratura oskarżyła o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób. Grozi im do 3 lat więzienia.
Nieoficjalnie: Rosyjskie służby przyjechały po Szmydta do Mińska
"Gazeta Wyborcza", powołując się na informacje przekazane białoruskiej opozycji przez ich źródła w służbach Aleksandra Łukaszenki, podała w poniedziałek, że wysłannicy rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) pojawili się w stolicy Białorusi w związku ze sprawą Tomasza Szmydta. "Przesłuchują go, wycisną jak cytrynę" – napisała "GW".
Szmydt, były sędzia II Wydziału Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". W maju na konferencji prasowej w Mińsku przekonywał, że musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie.
Szmydt opublikował na swoim profilu w serwisie X pismo skierowane do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i do wiadomości prezydenta RP oraz Krajowej Rady Sądownictwa w sprawie zrzeczenia się funkcji sędziego. Napisał, że to wyraz "protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczypospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej".
Były sędzia ścigany listem gończym. Za szpiegostwo grozi mu dożywocie
Sąd dyscyplinarny przy NSA uchylił immunitet Szmydta, zezwolił na jego zatrzymanie i na zastosowanie wobec niego tymczasowego aresztowania oraz zawiesił go w czynnościach. Tego samego dnia rzecznik NSA poinformował, że Szmydt nie jest już sędzią. Jego oświadczenie o zrzeczeniu się urzędu sędziego przyjął prezes NSA.
Szmydt jest ścigany listem gończym. Ciąży na nim zarzut szpiegostwa, za co grozi nawet dożywocie.
Czytaj też:
Sprawa sędziego Szmydta. Interpol odmówił polskim władzom