"Koalicja rządząca w Rumunii podjęła decyzję, że ponowne wybory prezydenckie odbędą się w tym kraju 23 marca, zaś ewentualna druga tura 6 kwietnia" – przekazała amerykańska agencja prasowa Bloomberg, powołując się na portal Digi24.ro, który z kolei cytuje osoby mające wiedzę na ten temat.
Unieważnione wybory
Przypomnijmy, że po tym jak pierwszą turę wyborów w Rumunii wygrał nie ten kandydat, co trzeba, Sąd Konstytucyjny, mimo braku fałszerstw, ostatecznie unieważnił wybory. Do drugiej tury nie dostał się kandydat establishmentu z partii socjaldemokratycznej premier Marcel Ciolacu.
Najwyższy wynik, czego nie spodziewały się elity, uzyskał słabo rozpoznawalny prawicowy kandydat Calin Georgescu, który przeprowadził skuteczną kampanię w social mediach, szczególnie na TikToku. Drugie miejsce zajęła Elenie Lasconi – przewodnicząca centroprawicowego Związku Ocalenia Rumunii (USR).
Calin Georgescu: Państwo rumuńskie podeptało demokrację
Sąd Konstytucyjny uznał kampanię internetową Georgescu za "zorganizowaną manipulację" spoza Rumunii. Wskazano w tym kontekście na rzekome wpływy rosyjskie. Kandydat, któremu odebrano zwycięstwo skomentował, że decyzją Sądu Konstytucyjnego państwo rumuńskie podeptało demokrację i w istocie doszło do oficjalnego zamachu stanu. – Skorumpowany system zawarł pakt z diabłem. Ja mam tylko jeden pakt – z narodem rumuńskim i z Bogiem – oświadczył Georgescu, komentując działanie elit.
Czytaj też:
Warzecha: Wokół wariantu rumuńskiego panuje cisza, a jest bardzo groźnyCzytaj też:
Sensacyjne ustalenia ws. wyborów w Rumunii. Konkurencja opłaciła kampanię?Czytaj też:
Bruksela przygotowuje cenzurę mediów społecznościowych. "Tarcza Demokracji"