• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Koniec rozmowy

Dodano: 
Mario Vargas Llosa
Mario Vargas Llosa Źródło: Wikipedia / Arild Vågen, CC BY-SA 3.0
„Każda dobra powieść mówi prawdę, a każda zła powieść kłamie” – pisał w eseju „Prawda kłamstw”. Zmarł peruwiański noblista Mario Vargas Llosa.

Nadchodzą wieści, więc cofam się w czasie. Znowu jestem 15-latkiem – inne życie, inne czasy, inny ustrój. Mamy rok orwellowski, czyli 1984. Nie czytałem jeszcze Orwella, bo wciąż jest zakazany. Ale czytam za to „Miasto i psy” Maria Vargasa Llosy. Opowieść o kadetach ze szkoły wojskowej w Limie rezonuje we mnie głęboko. Co prawda, nikt w szkole tak nami nie pomiata, ale z drugiej strony bezbłędnie rozpoznaję charakterystyczną dla instytucji atmosferę: wychowuję się na osiedlu zbudowanym obok jednostki wojskowej.

Czytam „Miasto i psy”. Niczego jeszcze nie wiem o Llosie, ale czuję, że to mój człowiek. Mój pisarz. Przenoszę się w głowie do Colegio Militar Leoncio Prado, nie rozumiejąc, że to coś więcej niż historia dzieciaków w mundurach; że to opowieść o Peru w miniaturze, o systemie, o dyktaturze, o zniewoleniu. Ale pewne rzeczy czuję podskórnie: opowieść o życiu w opresji. Sam za oknem mam komunistyczną dyktaturę wojskową. Nie można uciec od skojarzeń. Zaczynam literacką znajomość, o której jeszcze nie wiem, że przetrwa śmierć pisarza. Bo przecież Mario Vargas Llosa odszedł. Nieważne. Bo to nadal mój pisarz. Mój człowiek.

Artykuł został opublikowany w 17-18/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także