"Uważnie patrzymy na Bliski Wschód. Nasze kontyngenty wojskowe w Libanie i Iraku działają według podwyższonych zasad bezpieczeństwa. W Iraku ostatniej nocy doszło do ataku rakietowego na amerykańską część bazy. W tej strefie nie było naszych żołnierzy i cywilnych pracowników naszego PKW" – napisał Kosiniak-Kamysz na platformie X.
Wcześniej szef BBN Jacek Siewiera przekazał, że w wyniku ataku nie ucierpiał nikt z polskiego personelu cywilnego ani wojskowego. "Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest bardzo napięta" – podkreślił.
Atak na bazę USA w Iraku
Kilku żołnierzy amerykańskich zostało rannych w wyniku ataku rakietowego na bazę lotniczą Ain al-Asad w Iraku. Informację potwierdził rzecznik Departamentu Obrony USA, dodając, że personel bazy dokonuje obecnie oceny szkód. Na razie nikt nie przyznał się do ataku.
Media zwracają uwagę, że amerykańska baza w Iraku, w której stacjonują siły USA i koalicji, została zaatakowana w momencie, w którym Stany Zjednoczone i Izrael przygotowują się do odwetu za zabójstwa szefa biura politycznego Hamasu Ismaila Haniji w Teheranie i wysokiego rangą dowódcy Hezbollahu Fuada Szukra w Bejrucie.
Amerykański wywiad spodziewa się dwóch fal ataków na Izrael
Według nieoficjalnych doniesień amerykańskich mediów, wywiad USA spodziewa się scenariusza obejmującego dwie fale ataków na Izrael – ze strony Iranu i ze strony Hezbollahu. Taki raport miał otrzymać od służb prezydent USA Joe Biden.
Izraelskie media donoszą, że władze kraju rozważają prewencyjne uderzenie na Iran, ale tylko pod warunkiem, że Izrael będzie dysponował danymi wywiadowczymi potwierdzającymi nieuchronność ataku ze strony Teheranu. Celem uderzenia wyprzedzającego ma być powstrzymanie reżimu ajatollahów przed dalszą eskalacją.
Czytaj też:
Odwet Iranu za zabicie przywódcy Hamasu może zaskoczyć Izrael. USA wysyłają posiłki