– Łukasz Warzecha pisze w swoim tekście o tzw. czerwonych liniach, czyli o granicach, które w pomocy Ukrainie wyznacza Władimir Putin. Są to granice stawiane Zachodowi, w tym Polsce, a które są sukcesywnie łamane. Łukasz porównuje tę sytuację do pracy sapera – może rozbroić minę 10 razy, ale gdy pomyli się przy jedenastym razie, dochodzi do wielkiej tragedia. Podobnie może być w przypadku Polski – mówi Zuzanna Dąbrowska-Pieczyńska.
– Z kolei Wojciech Golonka analizuje poszczególne wypowiedzi i działania ministra Radosława Sikorskiego, który w swojej retoryce wydaje się być wojennym jastrzębiem, wychodzi przed szereg, a mówić szereg mam na myśli sojuszników – USA i Wielką Brytanię – wskazuje dziennikarka.
Na łamach „Do Rzeczy” również:
– Rosjanie ostrzegli, że pomoc w atakach Ukrainy na jej terytorium potraktują jak udział w wojnie. USA zrozumiały. A Polska?– rozważa Wojciech Golonka w artykule “Desperacja, czyli eskalacyjna gra Sikorskiego?”.
– W trudnym czasie premier rządu całkowicie się pogubił. Czy wyborcy będą umieli zapomnieć, co zobaczyli?– analizuje Rafał A. Ziemkiewicz w tekście “Czy powódź zmyje Tuska?”.
– Nakręcony w Ameryce i o amerykańskim bohaterze film „Reagan” jest w istocie filmem polskim, bo jego twórcy też nie wiedzą, jak mówić o wielkich czynach, by była to opowieść dobra, a nie tylko słuszna – ocenia Piotr Gociek w artykule “Ronnie zwycięzca”.
– Sensem działań Donalda Tuska jest obrona ideologicznego i społeczno-gospodarczego panowania liberalizmu,
a nie czegokolwiek innego – tłumaczy Lech Mażewski w tekście “Progresywna demokracja walcząca”.
– Polityka Orbána wobec Kijowa jest skuteczna – mówi Ołeksij Arestowycz, bloger, były doradca szefa Biura Prezydenta Ukrainy, w rozmowie z Maciejem Pieczyńskim.