RYSZARD GROMADZKI: Został pan udziałowcem nowego projektu politycznego, który ma na celu integrację różnych środowisk prawicowych. Czy to oznacza, że zrezygnował pan z zamiaru założenia własnej partii politycznej, co zapowiadał pan kilka miesięcy temu po odejściu z PiS?
JAN KRZYSZTOF ARDANOWSKI: Sprawa jest bardziej złożona. Prawica organizuje się na różne sposoby. Sporo małych partii politycznych – takich jak Federacja dla Rzeczypospolitej Marka Jakubiaka, Kukiz’15, której liderem jest obecnie Jarosław Sachajko, Stowarzyszenie Ruch Obrony Polaków Witolda Gadowskiego czy ugrupowanie zainicjowane przez Ruch Kontroli Wyborów Marcina Dybowskiego o nazwie Wolność i Dobrobyt, do którego zostałem zaproszony – się integruje. Te nowe próby organizowania się polskiej prawicy dają jakąś nadzieję, że wyjdzie ona z matni, w którą została wpędzona polityką PiS. Polityką wobec prawicy, która w konsekwencji doprowadziła do przegranej w wyborach.
Gra idzie o wielką stawkę, bo jeśli środowiska konserwatywne, patriotyczne, niepodległościowe czy odwołujące się do tradycji narodowej i chrześcijańskiej chcą liczyć się w krajowej polityce, chcą mieć możliwość walki w wyborach o odzyskanie władzy i zatrzymanie procesu niszczenia państwa dokonującego się rękoma obecnie rządzącej koalicji Donalda Tuska, to muszą doprowadzić do skutecznej integracji szerokiego spektrum środowisk prawicowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.