Daniel Obatek o tym, w jaki sposób traktują go służby za rządów Donalda Tuska mówił w piątek na antenie telewizji w Polsce.
Daniel Obajtek: Tak nie goni się nawet człowieka ściganego listem gończym
Były prezes Orlenu powrócił do wydarzeń, jakie miały miejsce w kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. To wtedy, jak mówił, "sprawdzano bagażniki, robiono blokady, chodzono do ludzi, którym wynajmuje dom". – Policja szukała mnie. Uruchamiano dodatkowe oddziały policji, by przyjechały na Podkarpacie. Tak nie goni się nawet człowieka, który jest ścigany listem gończym – relacjonował.
Eurodeputowany wskazywał, że nagonka na niego zaczęła się jednak dużo wcześniej, bo kiedy był jeszcze prezesem Orlenu. Wówczas, podkreślał, politycy PO jeździli w miejsce jego zamieszkania i pokazywali jego dom, a media ujawniały jego adresy. – Przyjeżdżano, obrzucano kamieniami, jajkami. Gdzie tu RODO? – pytał.
Obajtek: Jestem cały czas na podsłuchu, inwigilowany
– Jeżeli w ten sposób, przez te wszystkie lata, używano środków, by mnie zniszczyć, to jak ja mam w tym kraju czuć się bezpiecznie? Jestem teraz cały czas na podsłuchu, inwigilowany. Wiem, że mam teraz telefon cały czas na podsłuchu. Każdy mój ruch jest śledzony. Moi znajomi się inwigilowani przez to, że rozmawiają ze mną przez telefon. Jak ja mam się czuć? Czy w końcu nie znajdzie ktoś kija, by mnie uderzyć? To klasyczne zaszczucie, które trwa przez te wszystkie lata – stwierdził.
Obajtek przyznał, że choć nie czuje się bezpiecznie i ma świadomość, że będzie zaszczuwany, to "im nie odpuści".
Przypomnijmy, że na czele Orlenu Daniel Obajtek stał w latach 2018-2024. Po przejęciu władzy przez koalicję Koalicji Obywatelskiej, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Polski 2050 i Lewicy z powodzeniem ubiegał się o mandat europosła.