O nowej odsłonie sprawy wybuchu granatnika w Komendzie Głównej Policji pisze czwartkowa "Rzeczpospolita".
Wybuch granatnika w Komendzie Głównej Policji. Nowa odsłona sprawy
Z ustaleń dziennika wynika, że zdecydowano się prowadzić śledztwo dotyczące narażenia gen. insp. Jarosława Szymczyka na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia – poprzez darowanie mu prawdziwej broni, zamiast deklarowanej atrapy. On sam ma w nim status pokrzywdzonego.
Rzecznik Prokuratury Regionalnej w Warszawie prok. Mateusz Martyniuk poinformował w rozmowie z gazetą, że w sprawie został skierowany wniosek o pomoc prawną do Ukrainy. – Prokurator zwraca się w nim o przesłuchanie dodatkowych świadków, których zeznania mogłyby być istotne dla wszechstronnego wyjaśnienia sprawy – przekazał.
"Rz" twierdzi, że chodzi o osoby z Ukrainy, które mogły mieć styczność z granatnikiem przed przekazaniem go Szymczykowi. Co ważne, śledczy mieli wykluczyć, by sprawny granatnik celowo podarowali byłemu szefowi polskiej policji tamtejszy komendant policji i wiceszef Państwowej Służby Ukrainy ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Doszło do aktu dywersji? "To by oznaczało, że prokuratura pospieszyła się z zarzutami"
W śledztwo ma być zaangażowana Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Pod uwagę brane mają być dwie teorie. Pierwsza zakładająca, że doszło do fatalnej pomyłki w wyniku której ktoś w ostatniej chwili pomylił tuby. I druga – znacznie poważniejsza – akt dywersji: ktoś inny niż dający prezent celowo zamienił atrapę na czynny granatnik.
"Celowa podmiana oznaczałby, że ktoś czyhał na życie ówczesnego szefa policji (także po to, uderzyć w Polskę) i że zasadnie uznano go za pokrzywdzonego" – pisze dziennik. To zaś, podkreślono w artykule, oznaczałoby z kolei, że warszawska prokuratura okręgowa pospieszyła się stawiając Szymczykowi zarzuty.
Zarzuty dla byłego szefa policji
Były Komendant Główny Policji usłyszał zarzuty związane z wybuchem granatnika w poniedziałek 30 września. – Pierwszy z zarzutów dotyczy posiadania bez koncesji broni przenośnej, przeciwpancernej, bezodrzutowej w postaci granatnika RGW 90, który został uzyskany na terenie Ukrainy i który został przewieziony przez granicę RP bez zgłoszenia odpowiednim służbom celno-skarbowym na przejściu granicznym w Dorohusku. Chodzi tu czy z art. 263, par. 2 Kodeksu karnego, który zagrożony jest karą pozbawienia wolności od sześciu miesięcy do lat 8 – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.
– Drugi z tych czynów, które zostały ogłoszone, dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia wielu osób i mienia wielkich rozmiarów w postaci budynku Komendy Głównej Policji w związku z odbezpieczeniem zabezpieczeń broni przeciwpancernej, następnie dokonaniu wystrzału, co wywołała gwałtowne wyzwolenie się energii. Tu chodzi o czyn z art. 163, par. 1, pkt 3 i par. 2 Kodeksu Karnego. Czyn ten jest zagrożony karą pozbawienia wolności do lat 5 – przekazał rzecznik.
Jarosław Szymczyk miał powiedzieć wówczas, że nie rozumie zarzutów i odmówić ustosunkowania się do nich. – Zażądał uzyskania do przesłuchania zgody ministra spraw wewnętrznych i administracji – przekazał prok. Skiba.
Czytaj też:
Prokuratura chce postawić zarzuty parlamentarzystce Trzeciej DrogiCzytaj też:
Prokuratura znów chce aresztu dla Romanowskiego. Do sądu wpłynął wniosekCzytaj też:
Groźny mężczyzna zatrzymany. Bartłomiej B. uciekł ze szpitala psychiatrycznego