W sobotę podczas Rady Naczelnej PSL w Tarnowie lider ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz zaapelował do koalicji rządzącej o wystawienie jednego kandydata w wyborach prezydenckich.
Oferta prezesa PSL została następnie odrzucona przez premiera Donalda Tuska, który zabrał w tej sprawie głos w mediach społecznościowych.
"Wspólna strategia Koalicji 15X na wybory prezydenckie musi być zbudowana na trzech fundamentach: partie wystawiają najlepszych kandydatów, nie atakujemy swoich w I turze, wszyscy popieramy (jednoznacznie!) tego, kto przejdzie do II tury. Wygrać utrzymując jedność – to nasz cel" – napisał Tusk na portalu X.
Trzaskowski kandydatem na prezydenta? Bartoszewski ostrzega koalicjantów
Stanowisko premiera komentował w niedzielę w Polsat News wiceminister spraw zagranicznych, poseł PSL Władysław Teofil Bartoszewski. Według niego "wcale nie jest powiedziane, że koalicja ma te wybory w kieszeni". – Koniec końców i tak musi być wspólny kandydat. My mówimy po prostu, że ten kandydat musi być wcześniej niż później – tłumaczył.
Bartoszewski argumentował, że "większość Polaków ma poglądy centroprawicowe", dlatego należy wybrać taką osobę, która odpowie na potrzeby elektoratu. – Ludzie, którzy są bardziej konserwatywni niż Rafał Trzaskowski, mogą nie pójść na wybory – stwierdził wiceszef MSZ.
Tusk już zdecydował? "Nie będę to ja"
Według nieoficjalnych informacji Koalicja Obywatelska podjęła już decyzję, że to Trzaskowski będzie jej kandydatem w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jego nazwisko ma zostać oficjalnie ogłoszone na początku grudnia.
"Kto będzie naszym kandydatem w wyborach prezydenckich? Tę decyzję ogłosimy 7 grudnia, na Śląsku. Będzie to ktoś, kto, po pierwsze, nadaje się najlepiej na ten urząd, po drugie – ma największe szanse na wygranie, po trzecie – nie będę to ja. Naprawdę!" – napisał w środę na portalu X Donald Tusk.
Czytaj też:
"Game changer, ale...". Giertych o propozycji Kosiniaka-Kamysza