Tragiczna wiadomość dotarła do Szczytna. Ks. Lech Lachowicz, proboszcz parafii św. Brata Alberta, zmarł w wyniku ciężkich obrażeń po brutalnym ataku, do którego doszło na plebanii.
Nie żyje Ks. Lech Lachowicz
Informację o jego śmierci potwierdziła st. sierżant Emilia Pławska, rzecznik szczycieńskiej policji, oraz prokurator rejonowy Artur Bekulard. Lekarze stwierdzili zgon księdza w sobotę, 9 listopada około godziny 10:30.
"Ks. Lech Lachowicz przez 34 lata posługi duszpasterskiej zyskał wielką sympatię i szacunek zarówno wśród swoich parafian, jak i mieszkańców całego Szczytna. Był charyzmatycznym duchownym. Budził wiele emocji. Jego śmierć to bolesna strata dla lokalnej społeczności, która od początku tragedii okazywała wsparcie poprzez modlitwy i liczne gesty solidarności" – czytamy w lokalnym Tygodniku Szczytno.
Bestialskie pobicie księdza w Szczytnie
Do wstrząsającego zdarzenia doszło w niedzielę, 3 listopada po godz. 18:00, w parafii św. Brata Alberta w Szczytnie (woj. warmińsko–mazurskie). To wtedy na plebanię wtargnął mężczyzna, który brutalnie pobił proboszcza. Napastnika spłoszyła gospodyni. Duchowny w bardzo poważnym stanie, z licznymi obrażeniami głowy, trafił do szpitala, najpierw w Szczytnie, a następnie w Olsztynie.
Z informacji przekazanych przez Radia Eska wynika, że pobity ksiądz i napastnik znali się, pochodzili z jednej parafii. Według rozgłośni nie był to napad na tle rabunkowym. Sprawca pobicia niczego nie ukradł z plebanii.
Napastnik przebywa w areszcie. Grozi mu dożywocie
Szymon K., który w brutalny sposób zaatakował proboszcza ze Szczytna, przebywa w areszcie. Sąd zdecydował o zastosowaniu wobec podejrzanego, który usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa księdza, tymczasowego aresztowania na trzy miesiące. Z wnioskiem w tej sprawie wystąpiła prokuratura. Teraz kwalifikacja czynu zostanie zmieniona na zabójstwo. 27–latkowi tak czy inaczej grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Jak przekazał rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski podejrzanemu zarzuca się, że zadał proboszczowi kilka uderzeń metalowym toporkiem w głowę, czym spowodował m.in. złamanie kości czaszki i obrzęk tkanki mózgowej.