Gdy kobietę prowadzono na miejsce kaźni, wykrzyknęła: "Moje serce należy do Francji, lecz d… jest międzynarodowa!". Z podobnego założenia wychodziła królowa warszawskich scen końca XIX w., Maria Wisnowska, wdając się w romanse z rosyjskimi oficerami. Nie przeczuwała nawet, że z ręki jednego z nich straci życie…
W grudniu roku 1932 stołeczne gazety podały informację o śmierci pewnego menela, gnieżdżącego się w otoczonej złej sławą warszawskiej noclegowni dla bezdomnych zwanej Cyrkiem, ostatnim kręgu piekła i nędzy, gdzie lądowali ci, którzy niżej już upaść nie mogli. Dlaczego jednak uwagę prasy przykuł zgon zapijaczonego degenerata? Powodem było nazwisko kloszarda widniejące w dokumentach, które znaleziono po śmierci w kieszeniach jego łachmanów. Brzmiało ono Aleksander Bartieniew i 41 lat wcześniej znajdowało się na ustach całego Królestwa Kongresowego oraz znacznej części Rosji. A wszystko za sprawą ponętnej polskiej aktoreczki, dla której znajomość z młodym podówczas Rosjaninem skończyła się fatalnie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.