Pierwsze czytanie projektu (druk sejmowy nr 700), pod którym podpisało się ponad 500 tys. osób, odbyło się 27 listopada. Wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu złożyła Konfederacja, która też w całości głosowała za takim rozwiązaniem. Przeciwko odrzuceniu projektu zagłosowali niemal wszyscy obecni na sali posłowie KO – nic dziwnego, skoro z tego ugrupowania wywodzą się najbardziej fanatyczni zwolennicy obdarzania zwierząt „prawami”, tacy jak posłanka Zielonych pani Małgorzata Tracz czy Katarzyna Piekarska. Jedynym posłem KO, który opowiedział się za odrzuceniem projektu, był Robert Dowhan. W całości przeciwko odrzuceniu projektu zagłosowała Polska 2050, gdzie „zielona” ideologia wszystkim weszła bardzo mocno w krew. Podzielił się klub PSL: 27 osób wsparło Konfederację, ale siedem chciało dalszych prac nad projektem (m.in. Piotr Zgorzelski, Władysław Bartoszewski oraz sam prezes Władysław Kosiniak-Kamysz). Identyczne jak ci ostatni stanowisko zajęło koło Razem – co oczywiste. Większość klubu PiS natomiast – 110 posłów – wstrzymała się od głosu. Przeciwko odrzuceniu projektu było dwoje posłów: Joanna Lichocka i Marcin Ociepa. Sześćdziesięciu trzech członków klubu poparło wniosek Konfederacji. Ostateczny rezultat to 103 głosy za odrzuceniem projektu, 213 za dalszymi pracami nad nim i 111 wstrzymujących się. Gdyby zatem posłowie PiS, którzy się wstrzymali, zagłosowali zgodnie z wnioskiem Konfederacji, w głosowaniu byłaby równowaga. Wtedy do zatwierdzenia propozycji Konfederacji brakowałoby już tylko jednego głosu (aby w głosowaniu zwykłą większością uznać wynik za pozytywny, „za” musi być więcej głosów niż „przeciw” – remis oznacza więc wciąż wynik negatywny).
Tak działa mafia
Podstawowym argumentem, którym szermują przedstawiciele organizacji prozwierzęcych, wspierających projekt, jest to, że zyskał on poparcie ponad pół miliona osób. Problem w tym, że zapewne 99 proc. tych osób nie ma pojęcia, pod czym się podpisało. Projekt był prezentowany jako ustawa „Stop łańcuchom” i w przekazie publicznym podkreślano przede wszystkim ten aspekt, a więc zakaz trzymania zwierząt domowych na uwięzi. Tymczasem cały projekt to – bez uzasadnienia – 43 strony, a sprawa zakazu trzymania psów na łańcuchu jest tylko jednym z wielu jego elementów – i nie najbardziej skandalicznym. Śmiało można powiedzieć, że jest to „piątka dla zwierząt” – mocno podkręcona i radykalna, idąca znacznie dalej niż jakikolwiek dotąd zaprezentowany projekt tego typu.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.