„Doping” wisi w powietrzu

„Doping” wisi w powietrzu

Dodano: 
Tenisistka Iga Świątek
Tenisistka Iga Świątek Źródło: PAP/EPA / Christophe Petit Tesson
Łukasz Majchrzyk II Wpadka dopingowa Igi Świątek pokazuje, że dziś w sporcie każdy musi uważać. I to o każdej porze dnia i nocy. System kontroli działa coraz lepiej i cały czas staje przed nowymi wyzwaniami.

Być może jeszcze 10 lat temu tej sprawy w ogóle by nie było. Z jednej prostej przyczyny. Tak śladowej ilości trimetazydyny, jaką wykryto w organizmie Igi Świątek, nie udałoby się wykryć i Polka grałaby w kolejnych turniejach nawet nieświadoma tego, że w jej organizmie znalazła się zabroniona substancja. System kontroli dopingu cały czas się jednak rozwija, powstają nowe metody i sposoby badania. Jest tak oczywiście dlatego, że trzeba nadążyć za pomysłowością tych, którzy nie chcą się stosować do reguł i wybierają drogę na skróty. Nie trzeba mieć w organizmie całej tablicy Mendelejewa, żeby zaliczyć wpadkę. Dziś można wykryć nawet najmniejsze ilości zabronionej substancji, która dostała się do organizmu sportowca wbrew jego woli, tak jak było w przypadku najlepszej polskiej tenisistki.

– Przypadki dopingu nieświadomego są znane od lat i sam od kilkunastu lat naukowo się tym zajmuję. To jest mój główny temat badawczy. Idze Świątek przydarzyło się to, co jeszcze kilka lat temu, kiedy leki uznawaliśmy za bezpieczne, wydawało się niemożliwe. Specjaliści zawsze powtarzali sportowcom, że jeśli ma wybierać między lekiem a suplementem diety, to niech zastosuje lek, bo ma pewność co do składu. W ostatnich latach metody analityczne stały się tak czułe, że dzisiaj możemy zidentyfikować w próbkach biologicznych nawet śladowe ilości zabronionych substancji. Za rozwojem metod analitycznych nie poszła nowelizacja reguł antydopingowych. Dzisiaj jest tak, że ktoś, kto nieświadomie złamie reguły, jest tak samo traktowany jak dopingowy przestępca – mówi „Do Rzeczy” dr Andrzej Pokrywka z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, konsultant naukowy Polskiej Agencji Antydopingowej (POLADA) oraz ekspert do spraw antydopingu w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej.

Okazuje się, że trzeba uważać na każdym kroku, bo lista zabronionych substancji jest długa i cały czas się zmienia. Jedne pozycje z niej wypadają, inne są wpisywane. A to jest tylko część problemu, nad którą najłatwiej byłoby sportowcowi zapanować. Jeśli ktoś chce być uczciwy, to przecież wystarczyłoby mu kupować leki i odżywki z legalnego źródła, żeby uniknąć problemów.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także