Posłanka Prawa i Sprawiedliwości Bernadeta Krynicka nie kryła swojego krytycznego stosunku do rodziców osób niepełnosprawnych, którzy wraz ze swoimi dziećmi przez 40 dni protestowali w Sejmie. – To nieludzkie i niegodne, że rodzice przetrzymują swoje dzieci – mówiła na początku maja. Podkreślała wówczas, iż nie wierzy w to, że niepełnosprawne dzieci same chciały przyjść do Sejmu. Krynicka podkreśliła, że sama jest matką dziecka niepełnosprawnego. Jej zdaniem protestujący wykorzystują i manipulują niepełnosprawnymi dziećmi.
Teraz ponownie posłanka zabrała w tej sprawie głos. Nie zabrakło mocnych słów.
– Byliśmy świadkami nowej odsłony Big Brothera z udziałem opozycji. Wszyscy to widzieli, jak się zachowywali opiekunowie osób niepełnosprawnych – mówiła dziś Krynicka. – Matka, która stosowała przemoc wobec własnego syna. Byliśmy świadkami agresji matek, wręcz transu kobiet, które powinny się spalić ze wstydu – dodawała.
Czytaj też:
Awantura w Sejmie. Niepełnosprawny woła: Mamo, odpuść!
Posłanka PiS wyraziła pogląd, że właśnie z powodu stosowanej wobec dzieci przemocy, protestem powinni się zainteresować Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka. – W momencie, kiedy protestujący zostali odcięci od telewizora i palarni, matki stwierdziły, że ten protest jest zbyt niebezpieczny dla dzieci. Po czterdziestu dniach – podkreślała. Odnosząc się do zachowania matek Krynicka oceniła, że "to zakrawa na jakąś chorobę psychiczną".
Czytaj też:
Posłanka PiS i protestujący w Sejmie w oku kamery TVN24
Czytaj też:
"To nieludzkie i niegodne, że rodzice przetrzymują swoje dzieci". Posłanka PiS o protestujących