Olbrychski grał już w produkcjach TVP. Ostatnio miał rolę w "Klanie", ale jego postać dwa lata temu znikła z ekranu. Olbrychski uważa to za zemstę za krytykę rządów PiS. – Dziwne to było, bo producenci przez lata namawiali mnie do udziału w tym serialu, a ja się mocno ociągałem. I nagle po wyborach już mnie „do tańca” nie zaproszono. Zastanawiam się, czy na tę decyzję nie miał wpływu fakt, że nie kryję swoich poglądów na temat „dobrej zmiany” – mówił wtedy.
Olbrychski krytykował także programy informacyjne TVP. Aktor przekonywał wtedy, że „przypominają telewizję minionej epoki, a nawet stanu wojennego”. Olbrychski najwyraźniej schował swoją niechęć, bo po wakacjach zobaczymy go w "Na dobre i na złe" i to więcej, niż w jednym odcinku. Według "Super Expressu" aktor może w ten sposób liczyć na minimum 6 tys. zł za jeden dzień pracy na planie.
– To, co funduje nam PiS, wygląda na PRL-bis. Pojawił się nowy pierwszy sekretarz o zapędach jeszcze bardziej autorytarnych niż jego poprzednicy. Przejawia talent w krzewieniu zła. Przeznaczeniem sztuki było do końca ze złem walczyć – mówił w maju na "Marszu Wolności" PO.
Sytuację skomentował już m.in. Rafał Ziemkiewicz. "Nie wiem, kto tu jest bardziej żałosny - Olbrychski, że bierze kasę od PiS, na który tyle razy się wyrzygał, czy PiS, że choć tak obrzygany wciąż mu chętnie te forsę daje" – napisał na Twitterze.
twitterCzytaj też:
Olbrychski: Nie podoba mi się ta Polska. Nie tylko władza, ale i społeczeństwo