10 członków Rady Instytutu Lotnictwa zagłosowało przeciwko kandydaturze nowego dyrektora, dwóch się wstrzymało, nikt nie był za. Mimo to prezes Centrum Łukasiewicza, który odpowiada za powołanie dyrektora Instytutu Lotnictwa, wybrał na stanowisko Tomasza Szymczaka – podaje WP.
"Szymczak to członek Platformy Obywatelskiej, do niedawna kierował portem lotniczym w Modlinie. W mediach od lat jest przedstawiany jako człowiek Donalda Tuska. Podczas prezentacji przed radą wypadł – jak słyszymy – katastrofalnie. Mówił, że co prawda nie zna się na technologii, ale chętnie się pozna" – czytamy.
Członek PO zastąpił światowej sławy eksperta
Paweł Stężycki, były już szef Instytutu Lotnictwa, to bezpartyjny ekspert. Niedawno został wybrany na stanowisko przewodniczącego IFAR, światowej organizacji poświęconej lotnictwu, w której pierwsze skrzypce odgrywa NASA, i to właśnie jej przedstawiciele uznali, że Polak będzie idealnym kandydatem.
Rada Instytutu Lotnictwa składa się z najwybitniejszych przedstawicieli branży lotniczej. W jej skład wchodzą szefowie na Polskę takich korporacji jak Lockheed Martin, GE Aerospace, Thales czy Northrop Grumman. Są w niej też przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej i Urzędu Lotnictwa Cywilnego.
Z informacji WP wynika, że ministerstwa i departamenty państw sojuszniczych odpowiadające za obronność otrzymują informacje od swoich przedstawicielstw, że Polska w zakresie prac nad rozwojem lotnictwa wojskowego stała się niewiarygodnym partnerem.
"Ważne, żeby być przyjacielem Tuska". Fala komentarzy po ujawnieniu skandalu w Instytucie Lotnictwa
Doniesienia Wirtualnej Polski są krytycznie komentowane w mediach społecznościowych, zarówno przez dziennikarzy jak i zwykłych internatów.
"W uśmiechniętej Polsce nieważne, jakie masz doświadczenie zawodowe ani wykształcenie – ważne, żeby jak Tomasz Szymczak, być przyjacielem Tuska. Wtedy od razu możesz zostać szefem Instytutu Lotnictwa" – czytamy w jednym z wpisów zamieszczonych na portalu X.
"Uwaga! W obliczu zagrożenia wojną Instytutem Lotnictwa, zajmującym się m. in. technologiami wojskowymi, będzie kierował partyjny aparatczyk. Tak Donald Tusk rozumie nasze bezpieczeństwo!" – pisze Bartosz Kownacki, poseł PiS.
"Najpierw nagle brakuje kasy na malowanie specjalną farbą F-16. Teraz partyjny desant laików na Instytut Lotnictwa. Może Anodinę trzeba zagospodarować?" – pyta dziennikarz Tomasz Szymborski.
"Nominant PO wstawiony przez Tuska do kierowania Instytutem Lotnictwa, zupełnie się nie zna na nowoczesnych technologiach kosmicznych i nuklearnych. Ale chce się nauczyć" – ironizuje dziennikarz Tomasz Duklanowski.
"Wybór partyjnego nominata na szefa Instytutu Lotnictwa nie zaskakuje. Patologia obecnej władzy polega na hałaśliwym «rozliczaniu» poprzedników, przy jednoczesnym wprowadzeniu ścisłej, nomenklaturowej zasady obsadzania wszystkiego czego się da. 13 postulat Sierpnia'80 aktualny" – podkreśla dziennikarz i scenarzysta Jan Pawlicki.
Instytut Lotnictwa działa w ramach Sieci Badawczej Łukasiewicz. Dyrektorzy są powoływani na kadencje. Kadencja Pawła Stężyckiego, który kierował instytutem od marca 2018 r., kończyła się 28 lutego 2025 r. "Właściwie cała branża lotnicza uważała, że jego ponowny wybór będzie formalnością" – podkreśla Wirtualna Polska.
Czytaj też:
Dyrektorem muzeum w Warszawie została radna PO, mimo że konkurs wygrał kto inny
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda