Idea, aby Trybunał Konstytucyjny znalazł stałą siedzibę poza Warszawą, jest najjaśniejszym punktem PiS-owskiego projektu nowelizacji ustawy o TK. Projekt zawiera wprawdzie zapisy kontrowersyjne, ale ten punkt jest godny szczególnego poparcia. Niestety, pewnie upadnie wraz z biegiem bieżącej politycznej walki, ale i tak jest to pierwsze poważne podniesienie sprawy niezmiernie ważnej, a do tej pory marginalizowanej – czyli dekoncentracji władzy przez przeniesienie części urzędów centralnych do innych miast Polski.
Ponieważ taki pomysł zgłosił PiS, podniósł się głos sprzeciwu, momentami przeradzający się w jazgot. Modelowym zachowaniem są słowa posłanki partii Nowoczesna, która nazwała ewentualne przeniesienie TK upokorzeniem sędziów. – To są ludzie, którzy są związani z Warszawą, z ośrodkami akademickimi, i pewnie część z nich zrezygnowałaby z pracy, bo nie może przenieść się do innego miasta – powiedziała Katarzyna Lubnauer, świadomie lub nieświadomie odsłaniając poczucie wyższości elit z wielkiego miasta wobec reszty Polski. Poseł nie zauważyła jednak, że wśród sędziów TK było i jest wiele osób z pozawarszawskich ośrodków akademickich, więc przenosiny tak czy owak się zdarzały. Tylko dlaczego ludzie z Warszawy mieliby być jako jedyni uwolnieni od rzekomo upokarzającego „przymusu” przeprowadzki? (...)