W pierwszym felietonie po przejściu do „Super Expressu” pisze Pan o takim medialnym klimacie, w którym nikt nie chce, a nawet nie potrafi ze sobą rozmawiać, podczas gdy przed laty ludzie politycznie byli nie mniej podzieleni, a jednak przy rodzinnych stołach dyskusja była rzeczą normalną. Jak to się stało, że dziennikarze tak bardzo się zamknęli w swoich światach?
Rafał Woś: Wydaje mi się, że dziennikarze opisali świat tak, jak go widzą i jak to zawsze bywa, przerysowują. Bo jest to wygodne dla opisu rzeczywistości. Ale potem zapomnieli o tym, że tę rzeczywistość przerysowali. Bardzo często dziennikarze do opisania polskiego sporu politycznego używali takich wojennych terminologii: wojna polsko-polska, śmiertelne starcie dwóch wizji Polski, batalia. Tyle razy dziennikarze to powtarzali, że stopniowo sami uwierzyli, że ten obraz jest prawdziwy i rzeczywiście oddaje to, co się dzieje w Polsce. W rzeczywistości obraz ten oddaje jedynie nastawienie samych dziennikarzy, publicystów i częściowo polityków. Czyli ludzi, którzy żyją i w pracy i poza pracą wyłącznie polityką. Normalni ludzie tak nie mają.
Normalni ludzie też interesują się polityką.
Normalni ludzie interesują się polityką, ale jest ona jedynie częścią, a nie całym ich życiem. Nie byliby nawet w stanie żyć wyłącznie polityką. I właśnie to starałem się oddać w swoim pierwszym felietonie dla „Super Expressu”.
Próby wprowadzenia pluralizmu są podejmowane
Poszedł Pan do „Super Expressu” po tym, gdy po latach musiał odejść z „Polityki”. Przez lata różne poglądy były wartością mediów. Teraz jak widzimy jest problem, by w mediach na przykład lewicowych pisali prawicowcy i na odwrót?
Takie próby są podejmowane. Grzegorz Sroczyński zaprosił do współpracy w portalu gazeta.pl Piotra Skwiecińskiego z „Sieci” i Kamilę Baranowską z „DoRzeczy” z drugiej strony mnie, Adama Leszczyńskiego, czy Galopującego Majora. Więc takie próby są podejmowane.
Ale są tłamszone – w końcu dział Opinie Gazeta.pl został zlikwidowany.
Niestety, stało się jak się stało. Ale nie ma tego złego – moja decyzja o podjęciu współpracy z „Super Expressem” wynika z tego, że tamtejszy dział Opinie próbuje żywe dyskusje ludzi animować. To, że sąsiaduję na stronie z Januszem Korwinem Mikke, a Tadeusz Płużański z Adrianem Zandbergiem jest znamienne.
Czytaj też:
Naraził się tekstem o współpracy lewicy z PiS. Wiadomo, gdzie przejdzie Woś
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.