Gdy ostatnio słyszę peany Leszka Millera czy prof. Kika na temat PiS i Kaczyńskiego, to myślę, że zwalczanie dekomunizacji było błędem” – napisał na Twitterze Paweł Wroński z „Gazety Wyborczej”.
Ten nieco ironiczny wpis dobrze oddaje to, jak środowiska mocno zaangażowane w walkę z PiS postrzegają polityków i komentatorów, których głosy nie pasują do ich narracji o zagrożonej demokracji. Zwłaszcza jeśli pochodzą od osób, o których wiadomo, że do prawicy im daleko, i które nie mają zbyt wielu powodów, by jej bronić czy ją chwalić. A takich osób pojawiło się w ostatnich miesiącach przynajmniej kilka.
Najwięcej uwagi zwracają chyba opinie byłego premiera i byłego już lidera SLD Leszka Millera. Zapewne dlatego, że mają się nijak do jego wcześniejszej niechęci wobec PiS i Jarosława Kaczyńskiego.
Dzisiaj Leszek Miller często staje w obronie rządu PiS i krytykuje opozycję, budząc konsternację u jednych i drugich. – Nie podzielam opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja umiera, że trzeba jej bronić. To są reakcje histeryczne – mówił w jednym z wywiadów. – Póki są wolne wybory i póki ja mogę wybrać inną władzę, to ja uważam, że system demokratyczny funkcjonuje – dodawał w następnym. (...)
FOT. WITOLD ROZBICKI/REPORTER