Szef polskiej dyplomacji w rozmowie z niemieckim dziennikiem po raz kolejny przekonywał (podobnie jak inni przedstawiciele władz), że rozpoczynająca się dzisiaj konferencja o budowaniu pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie (to oficjalna nazwa podawana przez polskie MSZ) nie jest poświęcona Iranowi.
Zapewnienia polskich polityków to odpowiedz na bardzo ostra krytykę ze strony Iranu, który spotkanie uważa za spisek i zdradę (takimi słowami konferencję określają irańscy dyplomaci).
– Konferencja jest nastawiona na "horyzontalne tematy", to znaczy na problem rozprzestrzeniania broni, terroryzm i zagrożenia hybrydowe, a nie jest skierowana przeciwko Iranowi. Chodzi o to, by ustabilizować ten region, chodzi też o uchodźców – wyjaśnia Czaputowicz w rozmowie z "Die Welt". Dlaczego więc na spotkanie nie zaproszono przedstawicieli Teheranu? Tego minister nie tłumaczy.
Czaputowicz odniósł się jednak w wywiadzie do kwestii listy uczestników spotkania, która jest bardzo zróżnicowana pod względem wysokości zajmowanych stanowisk (dla przykładu Stany Zjednoczone będzie reprezentować kilku polityków, w tym wiceprezydent Mike Pence, a Francję „zaledwie” szef jednego z departamentów MSZ).
Jak tłumaczył polski minister, lista uczestników uwidacznia pęknięcie między USA a Europą, ale także problemy wewnątrz samej Unii Europejskiej. Czaputowicz podkreślił, że z jednej strony Europejczycy chcieliby zachować umowę atomową z Iranem, a z drugiej strony współpracują z Stanami Zjednoczonymi, które opuściły porozumienie.
Czytaj też:
O Iranie i Bliskim Wschodzie. Dzisiaj rozpoczyna się szczyt w WarszawieCzytaj też:
Szef MSZ spotkał się z sekretarzem stanu USA