KAMILA BARANOWSKA: Co się właściwie wydarzyło na ostatnim posiedzeniu Rady Mediów Narodowych?
KRZYSZTOF CZABAŃSKI: Zarządy mediów publicznych, czyli TVP, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej, przedstawiły opis sytuacji swoich spółek.
I co takiego powiedział prezes TVP, że rada postanowiła natychmiast go odwołać?
Prezes Jacek Kurski przedstawił bardzo optymistyczny obraz telewizji, swoich dotychczasowych działań i planów na przyszłość. Tyle tylko że słuchając tego wszystkiego, mieliśmy pewien problem, bo miało się to nijak do niepokojących sygnałów, które do członków rady wcześniej docierały i dotyczyły różnych aspektów życia telewizyjnego.
Czego te sygnały dotyczyły?
Głównie spraw finansowych, a konkretnie braku finansowej stabilizacji TVP oraz spraw strukturalnych, czyli ograniczenia kompetencji anten na rzecz biura koordynacji programowej. To ostatnie stoi w sprzeczności z deklaracjami o przywróceniu pracy twórczej do telewizji. Miały przecież zostać reaktywowane twórcze redakcje w antenach, mieli wrócić twórcy do telewizji, a tego nie widać. Wciąż brakuje oferty programowej o charakterze misyjnym. Nie otwarto drzwi dla ludzi wypchniętych z telewizji na samozatrudnienie, do Leasing Team itd., a obiecywaliśmy, że wrócą. Niepokoi też niechęć telewizji – w praktyce, bo w deklaracjach słyszymy co innego – do współpracy z innymi mediami publicznymi i traktowanie ich z dużym lekceważeniem. A jednym z celów, które chcemy osiągnąć jako rada, jest to, aby te media ze sobą współdziałały. Do tego niejasne nominacje personalne, a przede wszystkim brak zasady procedury konkursowej przy obsadzie na przykład dyrektorów anten czy innych ważnych stanowisk, co budzi podejrzenie, że te nominacje są stronnicze i nie zawsze merytoryczne. (...)
fot. WŁODZIMIERZ WASYLUK