Podróbka Agathy Christie, powtórka z klasyki i propaganda LGBT – dziwny jest ten wakacyjny koktajl filmowy.
Lubię w kinie wakacyjne ogłupienie: agentów specjalnej troski, niemądrych turystów, obfite blondynki biegające po plaży, ślamazarnych policjantów. Lubię zwłaszcza, gdy na zewnątrz temperatury przekraczają plus 30.
Gładkie produkty
„Zabójczy rejs” („Murder Mystery”), czyli czerwcowa, lecz mocno już wakacyjna premiera Netflixa, łączy dwie tradycje. Pierwsza to sięgająca „Prostaczków za granicą” Marka Twaina linia opowieści o grubiańskich i niezbyt lotnych Amerykanach w podróży (szczególnie w podróży do Europy). Druga to opowieści kryminalne w starym stylu, w duchu dzieł Agathy Christie.
Czytaj też:
"Leksykon moich autorów". We wrześniu ukaże się ostatnia książka Macieja ParowskiegoCzytaj też:
Mamo, tato, co oglądamy?
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.