Jej twórca był antykomunistą i wielokrotnie w swoich wypowiedziach nie pozostawiał na tutejszym reżimie suchej nitki. Dość było tego, by na dobre zapomnieć o „żywej legendzie Drugiej Awangardy”, jaką był Wacław Iwaniuk, który zdążył zadebiutować przed wojną w kraju, ale pełny wyraz swej twórczości nadał dopiero na emigracji. Skądinąd dziwiły mnie zawoalowane przytyki pod adresem wierszy Iwaniuka, jakoby były one mało rozpoznawalne i, choć dobre, jak twierdziła Maria Danilewicz-Zielińska, „nie utrwala się w pamięci taki zespół charakterystycznych rysów jego twórczości, by można było powiedzieć, nie patrząc na podpis: »To jest wiersz Iwaniuka«”. Powiedziałbym, że jak ktoś się uprze, to i Herberta pomyli z Miłoszem.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.