Nie ulega wątpliwości, że wyprzedziła epokę, głosząc hasła ekologiczne w kraju rządzonym przez dwóch panów G. „Ziemia nie jest naszą własnością, jesteśmy tu tylko współlokatorami” – tak brzmiało credo wnuczki ulubionego malarza Polaków, która zamiast podtrzymywać rodzinne tradycje, złapać za pędzel lub chociaż maszynę do pisania, została biologiem i wyjechała na drugi koniec Polski. Marzyło się jej zasypanie przepaści między człowiekiem i przyrodą. Wyszło inaczej. Jak sama przyznała, przekroczyła granicę i znalazła się po stronie drzew i zwierząt. Miała na pieńku z drwalami i myśliwymi, ukochanej puszczy broniła nawet przed innymi naukowcami. Miejscowi uważali, że Simonie brakuje piątej klepki. Po biografii pióra Anny Kamińskiej i filmie „Miejsce w raju” sprzed ośmiu lat trudno powiedzieć o tej barwnej postaci coś odkrywczego.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.