D onato di Betto Bardi, lepiej znany jako Donatello, przyszedł na świat w tym samym roku, w którym Jagiełło się ochrzcił, a Litwa zawarła unię z Polską. Europejczyków zżerał lęk przed powrotem dżumy tudzież atakiem islamistów. Kościół, najważniejsza instytucja średniowiecznego świata, był pogrążony w kryzysie. Jeden papież rezydował w Rzymie, a drugi w Awinionie. Gra o trony wchodziła w nową fazę. Król Anglii nadal uważał się za prawowitego władcę Francji. Cesarstwo bizantyńskie dogorywało. Cesarstwo niemieckie istniało już tylko teoretycznie. Książę moskiewski potulnie płacił daninę Tatarom po tym, jak puścili z dymem jego stolicę. Nikomu nie śniło się jeszcze o dalekomorskich wyprawach, drukowanych książkach i prawie patentowym. Donatella śmiało można nazwać ojcem chrzestnym nowożytnej sztuki. Studiował antyczne zabytki, szukając w nich prawdy o człowieku. Odrzucił tradycję gotyku.
Przekonany, że powołaniem artysty nie jest pogoń za ideałem, lecz naśladowanie natury, odtwarzanie świata z całą jego nędzą i brzydotą, postawił na realizm. Nauczył malarzy, czym jest perspektywa, w jaki sposób osiągnąć efekt ruchu i trójwymiarowości, jak wyrażać emocje.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.