Niewiele osób – poza polonistami – pamięta dziś, że wśród wielu wybitnych postaci kultury polskiej, które związane były z Uniwersytetem Warszawskim w czasie wojny, jest Czesław Miłosz. Przyszły noblista zetknął się z tą uczelnią już w roku akademickim 1932/1933, studiując na niej prawo; jego indeks przechowywany jest obecnie w Muzeum UW. Powrócił tu ponownie w zupełnie innej roli na początku wojny. W liście do rektora Piotra Węgleńskiego z 17 lipca 2001 r. autor „Zniewolonego umysłu” pisał, przepraszając, że z powodów zdrowotnych nie może przyjąć zaproszenia, by wygłosić wykład w murach Uniwersytetu Warszawskiego: „[...] w latach II wojny światowej byłem zatrudniony przez Bibliotekę Uniwersytecką [BUW] jako woźny, dzięki czemu miałem dostęp do książek, ponieważ wtedy biblioteka była dla publiczności zamknięta”. Jak wielu polskich intelektualistów Miłosz żył w ciężko doświadczanej przez okupanta stolicy, w jej samym sercu, aby na Uniwersytecie Warszawskim czytać i przygotowywać się do poetyckich lotów, które z czasem przyniosły mu laur noblisty. Opisał te lata wojennej nocy spędzone na ulicach bohaterskiego miasta i w BUW (do którego przewoził książki ze zbombardowanego w 1939 r. Instytutu Francuskiego) w „Rodzinnej Europie”. Takie m.in. odnajdujemy tam wspomnienia i przemyślenia: „Praca fizyczna, przeplatana chwilami lektury, nieźle mi służyła i prosperowałem na zupkach z kartofli i marchwi. Za to jedno: że zakończyła moją karierę biurokraty, byłem wojnie wdzięczny.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.