Jego najnowsza powieść nawiązuje do wyróżnionej książki, w odniesieniach do ludobójstwa na Wołyniu, w istocie jednak opowiada o obecnej wojnie na Ukrainie. Tej, dziejącej się za naszą wschodnią granicą, a właściwie tu i teraz, bo to do Polski wraz z tysiącami uchodźców z Ukrainy przyjeżdża bohaterka „Granic wojny”, żeby upowszechnić materiał o wymordowaniu przez rosyjskich żołnierzy jej rodziny. I o gwałcie, który przeżyła. „Wkraczali w chwale. Czuć to było, widać było po ich twarzach. Szli – jak to wojskowi w obcym kraju – z poczuciem nieograniczonej władzy w rękach, które trzymały broń, rozdawczynię łask. Oczy wkraczających przypominały zlodowaciały wzrok antycznych bogów, ale potem okazywało się, że był to tylko wzrok współczesnych pijaków”.
Wmówiono im, że Ukraina znalazła się w rękach faszystów, że rządzą w niej naziści.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.