W poniedziałek PiS złożył w Sądzie Najwyższym protesty wyborcze. Chodzi o ponowne przeliczenie głosów w wyborach do Senatu w dwóch okręgach: Katowice i Koszalin, gdzie wygrali Gabriela Morawska-Stanecka (Lewica) i Stanisław Gawłowski (niezależny, wcześniej PO).
– PiS chce wpływać na wynik wyborów. (…) To wyborcy zdecydowali, kto w Polsce objął mandaty senatorów – powiedział w rozmowie z TVN24 Gawłowski. Jego zdaniem partii Jarosława Kaczyńskiego "bliżej do hasła: nieważne jak głosują, ważne kto liczy".
Według byłego sekretarza generalnego PO Prawo i Sprawiedliwość złożyło protesty wyborcze, bo do większości w Senacie brakuje mu dwóch mandatów. Gawłowski zasugerował, że sprawę będzie rozstrzygał skład sędziowski powiązany z PiS.
– PiS chce zakwestionować wybory Polaków, chce zmienić kształt Senatu, chce doprowadzić do tego, że nie poprzez wolne wybory, ale przez zagrywki pod stołem doprowadzi się do zmian. Skandaliczna historia – stwierdził senator-elekt.
Przypomnijmy, że po wyborach 13 października PiS utrzyma większość w Sejmie (235 mandatów), ale w Senacie będzie w mniejszości. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma w tym momencie 48 senatorów, KO – 43, PSL – 3, a SLD – 2. Trzy mandaty przypadły kandydatom niezależnym.
Wnioskami PiS o ponowne przeliczenie głosów w dwóch okręgach senackich zajmie się nowo utworzona Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN.
Czytaj też:
Fogiel: PiS nie wyklucza kolejnych protestów wyborczych