– Prawdopodobnie pani prezes, która miała odmówić wyjazdu do Polski w zamian za to, że nie wróci na Białoruś, z uwagi na to, że jej stan zdrowia bardzo się pogorszył, byłaby skłonna wybrać takie rozwiązanie, ale teraz nie ma takiej możliwości. To jest bardzo niepokojące, bo jeśli już zgodziła się na opuszczenie Białorusi, na bilet w jedną stronę, to rzeczywiście oznacza, że jej stan może być poważny – powiedział Pisalnik w rozmowie na antenie Polsat News. – Nie można dopuścić, by człowiek chory cierpiał w warunkach nieludzkich – podkreślił.
Dziennikarz powiedział, że warunki w białoruskich aresztach nie należą do najlepszych. Jak wskazał, sam był więziony w latach 2005-2006. – Trafiałem do aresztów za działalność w Związku i za bycie dziennikarzem. To było spanie na deskach, bez poduszek, materaców, kołder – powiedział. Jak dodał, „to się raczej nie zmieniło”.
Koszmarne warunki w więzieniu
Informację na temat stanu Andżeliki Borys 20 czerwca przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych szefowa telewizji Biełsat Agnieszka Romaszewska-Guzy.
Na profilu dziennikarki na Facebooku możemy przeczytać: "W te upały warunki w koszmarnym więzieniu w Żodzino dodatkowo się pogorszyły. Duchota w wieloosobowych celach straszna, Andżelika, która siedzi tam z kryminalnymi musi ledwie dychać. Jasne jest dla mnie, że przewieziono ją tam z aresztu śledczego na ulicy Wołodarskiego w Mińsku specjalnie, by bardziej męczyć, bo przecież teoretycznie nadal jest w śledztwie. Ale 'śledztwa; nie widać, a za to warunki więzienne używa się do znęcania się nad ludźmi".
Zatrzymanie Andżeliki Borys
Prezes Związku Polaków na Białorus Andżelika Borys, Andrzej Poczobut oraz trzy inne działaczki mniejszości polskiej - Irena Biernacka i Maria Tiszkowska z ZPB oraz Anna Paniszewa z Brześcia zostali zatrzymani w marcu. Zarzucono im „celowe działania, mające na celu podżeganie do wrogości na tle rasowym, narodowościowym, religijnym lub innym socjalnym”.
Aktywność działaczy została przez białoruską prokuraturę zinterpretowana jako "rehabilitacja nazizmu".
2 czerwca polski resort sprawa zagranicznych poinformowało, że Biernacka, Tiszkowska i Paniszewa zostały wypuszczone z aresztu i przetransportowane do Polski. Wiadomo, że Poczobut i Borys pozostali w areszcie.
Czytaj też:
Działaczki polskiej mniejszości na Białorusi przetransportowane do PolskiCzytaj też:
"Okrutne dni niewinnych osób". Działaczki polskiej mniejszości na Białorusi dziękują polskiemu państwu