W rozmowie z portalem wPolityce.pl Żaryn zwrócił uwagę, że kryzys na granicy polsko-białoruskiej jest wykorzystywany do ataków propagandowych przeciwko Polsce.
– W te ataki propagandowe włączają się najważniejsi politycy rosyjscy i białoruscy, a także najważniejsze media mainstreamowe w Rosji i na Białorusi. Także instytucje publiczne białoruskie, tj. białoruski komitet zajmujący się bezpieczeństwem na granicy, publikuje kłamliwe oświadczenia na temat tego, co się dzieje na naszej granicy – tłumaczył.
Rzecznik ministra-koordynatora służ specjalnych stwierdził, że stosowną odpowiedzią na rosyjsko-białoruskie działania byłoby z jednej strony uszczelnienie wschodniej granicy, a z drugiej demaskowanie przekłamań i ataków informacyjnych. Podkreślił jednocześnie, że biorąc pod uwagę możliwość realizacji różnych scenariuszy na granicy, rząd zdecydował się na wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego.
– Tuż za naszą wschodnią granicą mamy do czynienia z funkcjonowaniem dwóch bardzo autorytarnych reżimów - w Mińsku i Moskwie. Wiemy, że te dwa ośrodki władzy stoją za próbą destabilizacji naszej granicy i swoistym atakiem hybrydowym przy użyciu migrantów, który obserwujemy ostatnio w polskich mediach – powiedział Stanisław Żaryn.
Niebezpieczne "happeningi"
W jego ocenie "happeningi", które urządzają politycy opozycji na granicy stanowią dla Polski ryzyko, na które nasz kraj nie może sobie pozwolić.
– Za naszą granicą mamy uzbrojonych funkcjonariuszy białoruskich i rosyjskich. Rząd z pełną odpowiedzialnością uznał, że najbliższy miesiąc jest czasem, w którym musimy zachować i zadbać o spokój w rejonie przygranicznym. Przypominam, że stan wyjątkowy obowiązuje mniej więcej na pasie 3 km przy granicy z Białorusią – dodał rzecznik.
Czytaj też:
Komorowski: Mam nadzieję, że panowie z ekipy rządzącej przestaną rżnąć głupaCzytaj też:
Stan wojenny? Rosati: Wyobrażam sobie, że rząd i prezydent mogliby przyjąć wspólną narracjęCzytaj też:
Wiceszef MSWiA: Gdyby nie szopka posłów opozycji, koczowiska na granicy już dawno by nie było