Młody Tony Soprano – zdolny, ale leniwy – miał być futbolistą, a nie gangsterem. Co poszło nie tak? „Wszyscy święci New Jersey” przynoszą odpowiedź.
Zaczyna się jak u Neila Gaimana w „Księdze cmentarnej” albo w filmie „Przerażacze” Petera Jacksona: trafiamy na cmentarz, a tam umarli mówią. Ukryci pod kamiennymi płytami wspominają, kim byli i co się z nimi stało. Jednym z nich jest Chris Moltisanti, narrator mocno nietypowy, bo choć mówi do nas zza grobu, to opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce, kiedy był oseskiem. W jednej ze scen zresztą oglądamy małego Chrisa, który zanosi się płaczem na widok wujka Tony’ego. Cóż, widzicie, ten wujek to nie kto inny jak Tony Soprano.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.