Radio Swoboda poinformowało, że Ukraińcy protestują w niedzielę w Chersoniu, Nowej Kachowce i Nowoołeksijiwce – miastach, które zostały opanowane przez Rosjan. W Chersoniu protesty odbywają się regularnie od momentu zajęcia miasta przez Rosjan. Podobnie jest w Berdiańsku – mieście położonych w obwodzie chersońskim.
Popołudniu napłynęły bardzo niepokojące informacje. Otóż agencja Interfax-Ukraina podała, że „Rosjanie strzelali w okupowanej Nowej Kachowce w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy, by rozgonić demonstrację przeciwko najeźdźcom”.
Serwis powołał się relację świadków, według których pięć osób odniosło rany. Okupanci mieli też użyć granatów hukowo-błyskowych, by zmusić tum do rozejścia się, jednak nie przyniosło to skutku.
Protesty na Ukrainie
O protestach pisał w mediach społecznościowych doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Haraszenko.
„W Nowej Kachowce, która od tygodnia znajduje się w rękach wojsk rosyjskich, na wiecu zgromadziło się kilka tysięcy osób – przekazał doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko. "Całe miasto w barwach ukraińskiej flagi. Brawo kachowianie" – napisał.
Nagrania z manifestacji ukazują się w mediach społecznościowych, m.in. na Telegramie, Facebooku i Twitterze.
twittertwittertwittertwitter
Zbrodnie rosyjskich żołnierzy?
Inne bardzo niepokojące doniesienia pojawiły się w sieci w piątek. Przebywająca w zdobytym przez Rosjan w czwartek Chersoniu kobieta opowiedziała w rozmowie z CNN o zbrodniach, jakich mają dokonywać rosyjscy żołnierze. Według jej relacji agresorzy mieli dopuścić się gwałtów, a także dokonywać masowych kradzieży.
– W ciągu dnia jest tutaj całkiem cicho, ale ludzie wychodzą z domów, aby szukać żywności i leków, ponieważ nasz mer wciąż nie ma możliwości dostarczenia ich tutaj, do Chersonia – powiedziała Zorina.
Według jej relacji, pozostali w mieście Ukraińcy boją się wychodzić na zewnątrz, a ich opór opiera się w tej chwili na "pozostawaniu w domach i trosce o siebie samych".
Czytaj też:
Dziennikarz CNN o postawie Polaków: To zasługuje na wielkie uznanieCzytaj też:
"Masowa odmowa". Dymisja na najwyższym szczeblu białoruskiej armii?