Marszałek z Lublina krytykowany za współpracę z kontrowersyjną fundacją

Marszałek z Lublina krytykowany za współpracę z kontrowersyjną fundacją

Dodano: 
Marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski
Marszałek województwa lubelskiego Jarosław Stawiarski Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
Jarosław Stawiarski, marszałek województwa lubelskiego, jest krytykowany za podpisanie listu intencyjnego z GreenZero Foundation, wokół której są niejasności.

W Kraśniku ma powstać zeroemisyjny park przemysłowy za 5 mld złotych, na który będzie się składać ogromna farma fotowoltaiczna i fabryka nanopowłok. List intencyjny w tej sprawie podpisany został przez lubelskich samorządowców, prorektora Politechniki Lubelskiej i prezesa GreenZero Foundation.

Opozycja składa zawiadomienie do ABW

Po doniesieniach Onetu o tym, że fundacja GreenZero Foundation ma wielu tajemniczych partnerów, w tym rosyjskich biznesmenów, jej działalność skupia się wokół podejrzanej kryptowaluty YEM i jest oskarżana w Azji o przekręty finansowe, senator Polski 2050 Jacek Bury zapowiedział złożenie zawiadomienia ABW ws. współpracy marszałka Stawiarskiego z fundacją GreenZero.

W odpowiedzi marszałek podkreślił, że to burmistrz Kraśnika Wojciech Wilk z PO i wójt gminy Kraśnik Mirosław Chapski z PSL nawiązali kontakt z GreenZero Foundation, która w Kraśniku chce wybudować GreenZero Park. Dodał też, że to pozwoli na stworzenie nowych miejsc pracy w oparciu o odnawialne źródła energii.

Marszałek się broni

– Nie miałem pojęcia, kto za tym stoi. Nie znałem pana Bruna Koschorecka (prezesa Fundacji GreenZero - red.). Pierwszy raz widziałem go na tym spotkaniu. Snucie enuncjacji mówiąc, że pan Koschoreck jest związany z kapitałem rosyjskim, jakimiś służbami i że chce coś wyłudzić, to opowiadanie bajek – tłumaczył Stawiarski, mówiąc o spotkaniu w sprawie podpisania listu intencyjnego.

– Pan Bury grzmi, że jacyś idioci to podpisują, albo ludzie, którzy mają na celu dodatkowe zera we własnych portfelach. Posuwają się do wielkich oskarżeń wobec wójta, burmistrza i mojej skromnej osoby. Nie padło żadne słowo prawdy, co jest w tym liście intencyjnym – dodał marszałek.

Stawiarski zauważył, że podatnicy nie zapłacili ani złotówki, bo list intencyjny nie rodzi żadnych kosztów i do niczego władz samorządowych nie zobowiązuje.

Źródło: Onet.pl
Czytaj także