W poniedziałek pierwsza prezes SN brała udział w ślubowaniu nowego sędziego TK Justyna Piskorskiego. Uroczystość odbyła się w Pałacu Prezydenckim. Na Gersdorf spadła za to fala krytyki. Zarzucono jej m.in., że bierze udział w zaprzysiężeniu sędziego "dublera".
Najpierw komunikat ws. jej obecności w Pałacu Prezydenckim wydał Sąd Najwyższy. Rzecznik SN Michał Laskowski stwierdził, że to był "bezrefleksyjny krok" wynikający ze "stresów i przepracowania". We wtorek głos zabrała sama Gersdorf, która tłumaczyła w rozmowie z "Faktami" TVN, że obecność u prezydenta była błędem.
Czytaj też:
Co Gersdorf robiła w Pałacu Prezydenckim? Zaskakujące oświadczenie Sądu Najwyższego
Szef PSL: Ręce opadają
Władysław Kosiniak-Kamysz mówił na antenie TVN24, że oświadczenie rzecznika Sądu Najwyższego jest "dziecinne". Jak dodał, obecność Gersdorf w pałacu na zaprzysiężeniu Piskorskiego była błędem. – Ręce opadają, jak się widzi panią prezes, stojącą podczas zaprzysiężenia sędziego, wobec którego są tak duże wątpliwości konstytucyjne – stwierdził polityk.
Zdaniem szefa PSL, Gersdorf powinna przeprosić. – Przyznała się do błędu, co jest rzadkie w Polsce. Ja bym poszedł o krok dalej i przeprosił. Słowo "przepraszam" nie jest słowem uwłaczającym, raczej ludziom pomaga, niż im szkodzi. Naprawdę, nie bałbym się go – podkreślił Kosiniak-Kamysz.
Czytaj też:
Tłumaczeniom nie ma końca. Gersdorf: Obecność u prezydenta była błędem