Szokujące wyznanie blogera: 40-letni transseksualista nakłonił mnie do zmiany płci

Szokujące wyznanie blogera: 40-letni transseksualista nakłonił mnie do zmiany płci

Dodano: 
Zmiana płci, zdjęcie ilustracyjne
Zmiana płci, zdjęcie ilustracyjne Źródło:Pixabay
Łukasz Sakowski, bloger i twórca profilu "To tylko teoria", podzielił się swoim doświadczeniem. Został nakłoniony do zmiany płci, co było traumatyczne.
W długim artykule, opublikowanym na stronie totylkoteoria.pl, Sakowski opisuje swoją historię. Już jako dziecko zacząć sobie uświadamiać, że jest gejem. Opisuje dramatyczną historię uwikłania w toksyczną znajomość z transseksualistą, "Ewą", który to zaczął przesyłać mu hormony. Jednocześnie chłopak był poddawany protransseksualnemu praniu mózgu. Był nakłaniany do stosowania żeńskich zaimków, noszenie butów na obcasach i sukienek oraz malowania się. Czuł, że coś jest nie tak, ale przekonywał sam siebie, że tak właśnie powinno być. Bloger wskazuje, że gdy zaczął uświadamiać sobie, że został zmanipulowany, środowisko transseksualne nie wykazało się wsparciem i zrozumieniem, a wręcz przeciwnie.

"Ewa" manipuluje nastolatka

"Gdy miałem 12 lat, zmagałem się z brakiem samoakceptacji. To, że podobają mi się osoby tej samej płci, czułem już wcześniej. Po raz pierwszy dziecięce 'zauroczenie' przeżyłem na wakacjach, gdzie z rodziną jeździliśmy co lato. Łowiąc codziennie ryby o 5 rano poznałem o rok starszego chłopaka, który przyjechał tam na kolonie. Poczułem do niego coś, co nazwałbym dokładnie tak, jak napisałem przed chwilą: dziecięcym zauroczeniem, bez jakichkolwiek odniesień do seksualności ani w ogóle kontaktu fizycznego. Miałem 7, góra 8 lat. W tym wieku wiele dzieci po raz pierwszy łapie się na tego typu niewinnej fascynacji osobą płci przeciwnej lub, u gejów i lesbijek, tej samej płci. Nigdy więcej go nie spotkałem, ale kolejne wydarzenia z mojego życia jednoznacznie wskazywały, że podobają mi się osoby tej samej płci. Dopiero później zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że jest to coś nietypowego, wręcz że uchodzi za niepożądane" – wspomina.

Mężczyzna nie mógł znaleźć dla siebie miejsca i stracił nadzieję, że "mógłby znaleźć zwykłego chłopaka-geja". Zainteresował się tematem transseksualizmu, z którym spotkał się po raz pierwszy w telewizji. "Szukając informacji w Internecie natrafiłem na forum dla osób trans. Dość szybko podłapałem kontakt z jednym z jego użytkowników – około 40-letnią wówczas osobą transseksualną typu m/k (dokonującą zmiany z mężczyzny na kobietę). Nazwę ją na potrzeby tego tekstu Ewą. Komunikacja między nami przeniosła się na popularne wtedy Gadu-Gadu i była dość intensywna. Z moimi problemami dotyczącymi tożsamości, orientacji, emocji, szkoły i innych zwracałem się właśnie do Ewy. Była osobą z reguły bezrobotną, z niedużej miejscowości w województwie opolskim, i miała sporo czasu na pisanie ze mną. Już w pierwszym etapie naszej internetowej znajomości nakłoniła mnie, abym używał żeńskich form, zamiast męskich. (...) Z czasem doszły do tego próby przekonania mnie, że powinienem ubierać dziewczęce rzeczy, stosować makijaż i malować paznokcie. Ewa, podobnie jak sporo innych osób trans – o czym przekonałem się dosadnie, poznając wiele ludzi z tego środowiska – nie znosiła gejów. Pałała żywą nienawiścią do homoseksualizmu, o czym wielokrotnie mi pisała. Krytykowała, wyśmiewała, dewaluowała, demonizowała. Niechęcią tą utwierdzała również mnie, że geje to źli ludzie. Transseksualna Ewa była dla mnie kimś ważnym, choć poznanym tylko w Internecie, bo mogłem pisać do niej o różnych sprawach, w których nie czułem, bym mógł zaufać komukolwiek innemu" – opisuje Łukasz Sakowski.

Gdy miał 14 lat, "Ewa" zaoferowała, że będzie wysyłać mu wysyłać tzw. bloker dojrzewania, lek o nazwie Androcur. "Ten bloker dojrzewania ma wiele skutków ubocznych (...). Po około pół roku, kiedy napisałem Ewie, że mam bóle brzucha po prawej stronie pod żebrami, powiedziała, że zapomniała mi powiedzieć, bym razem z Androcurem brał codziennie lek „osłonowy” na wątrobę (z sylimaryną), wydawany bez recepty. Kilka lat później, około 18-stki, miałem wykonywaną densytometrię, czyli pomiar gęstości kości. Wykazała zaawansowaną osteoporozę (wskaźnik Z: -2,8). Lekarz opisujący wynik podał, że mam prawie ¼ ubytku masy kostnej względem prawidłowej dla mojego wieku. Powtórzone po 10 latach badanie densytometryczne (w 2022 roku – gdy byłem już kilka lat po cofnięciu zmiany płci i odstawieniu wszystkich leków hormonalnych) wskazało osteopenię, i to pomimo prawidłowej diety, suplementacji witaminą D i bardzo aktywnego trybu życia, jaki zacząłem wieść, gdy otrząsnąłem się po traumie, którą była zmiana płci (tzw. korekta płci)" – wspomina. Następnie "Ewa" zaczęła przysyłać również lek estrogenowy, dostępny tylko na receptę.

Skutki uboczne przyjmowania hormonów

"Można powiedzieć, że wystartowałem wówczas już z pełną hormonalną terapią zmiany płci: nie tylko blokowałem swój testosteron, ale też przyjmowałem pochodną estradiolu w tabletkach. Czułem coraz większy dyskomfort i frustrację, gdy ktoś określał mnie po męsku albo gdy musiałem założyć jakieś typowo męskie ubranie. Czułem też ogromną niechęć do swojego ciała i jego męskich cech, odczuwałem wstręt oraz wstyd. Ewa, forum i portale dla osób trans, jak również przekaz transseksualnych aktywistów, utwierdzał mnie w tym wyobcowaniu i pchał ku kolejnym krokom zmiany płci, niczym członkowie sekty zachęcający nowicjusza do dokonania coraz radykalniejszych wyrzeczeń" – czytamy.

"Tak więc dorosły transseksualny mężczyzna, upodabniający swoje ciało do kobiecego poprzez zmianę płci, nakłonił 14-letniego mnie do mówienia i pisania w formie żeńskiej, kompletnie mieszając w mojej rozwijającej się psychice. Zachęcił mnie także do malowania twarzy i ubierania się bardziej dziewczęco. Nie były to szczególnie kobiece ubrania, bo głównie luźne, ale jednak damskie bluzy czy spodnie" – wspomina bloger.

Mężczyzna zaczął chodzić na wizyty diagnostyczne do poznańskiej poradni seksuologiczno-psychologicznej. "Zrobiono mi w tamtym czasie badanie genetyczne, aby sprawdzić, czy nie mam zaburzeń rozwoju płciowego (zwane też hermafrodytyzmem lub interpłciowością). Wykazało ono, że mam prawidłowy, męski kariotyp: 46XY" – zaznacza Sakowski.

W wieku 15 lat z chłopakiem było coraz gorzej: "Byłem mocno wyalienowany, z wyłącznie internetowymi znajomościami, w tym przede wszystkim z Ewą. W zasadzie zapomniałem jak to jest wyjść na spacer czy spotkać się z kolegami. Bardzo mi tego brakowało, bo wychowałem się na blokowisku, gdzie normą było, że po odrobieniu zadań domowych, a w wakacje od rana do wieczora, z przerwą na obiad, biegało się z kolegami po podwórku. Potem takie normalne, dobre rzeczy, zaczęły wręcz budzić we mnie lęk. Zwykłe wyjście z domu potrafiło sprawić, że wpadałem w panikę".

"Wewnętrzne pogubienie"

Sakowski zaznacza, że nie udawał kobiety, ale czuł się nią w efekcie wmawiania sobie, że nią jest. "Był to efekt wewnętrznego pogubienia i wmówienia mi, że moje problemy z brakiem akceptacji siebie skończą się, jeśli będę pielęgnował kobiecą tożsamość. Odkąd dokonałem detranzycji, czyli cofnięcia zmiany płci, nigdy już się na kobietę nie stylizowałem ani się nią nie czułem. Zrozumiałem jakiej płci jestem i zaakceptowałem mój homoseksualizm" – wskazuje.

"Gdyby to wszystko działo się dziś, w roku 2023, być może identyfikowałbym się w wieku nastu lat jako niebinarny. Wtedy o czymś takim, jak niebinarność, w ogóle nie było w Polsce mowy, nawet na forach transseksualistów; moda na subkulturę niebinarności przybyła dopiero później" – opisuje Sakowski.

Twórca strony "To tylko teoria" uzyskał damski PESEL. "Gdy zaplanowałem po raz pierwszy, około 20-stki, operację orchidektomii (usunięcia jąder), stres i napięcie mocno we mnie narastały. Zbliżający się termin skutecznie zmotywował mnie do odwołania zabiegu. Ewa wyraziła wobec tego dezaprobatę" – wspomina.

"Mogę sobie tylko wyobrazić, jak bardzo cierpią osoby, które zrobiły chirurgiczną operację zmiany płci i wypierają, że to był błąd, aby nie oszaleć z rozpaczy. To tłumaczy również, czemu tak namiętnie atakują ludzi takich jak ja, którym udało się cofnąć zmianę płci. Wstyd przed innymi i wstręt do siebie są w takiej sytuacji ogromne. Doskonale pamiętam, jak bałem się przyznać sam przed sobą, a potem przed innymi, że zmiana płci była błędem. Niektórzy zamiast zaakceptować, że podjęli złą decyzję (lub zostali do niej popchnięci czy zmanipulowani, jak w moim przypadku) i próbować odwrócić jej skutki, będą korzystać z wszelkich możliwych sposobów, aby odwrócić swoją uwagę od tego faktu, tkwiąc w patologicznej sytuacji" – ocenia bloger.

Nauka dała siłę do detranzycji

Sakowski podkreśla, że ważnym czynnikiem było zdobycie wiedzy biologicznej. "Ponieważ studiowałem biologię i studia te traktowałem naprawdę poważnie, dużo się na nich nauczyłem. Prace dyplomowe napisałem z biochemii histologii oraz genetyki. Ogółem sądzę, że dużo na tych studiach skorzystałem i sporo się nauczyłem. Nie tylko w kontekście uzyskanej wiedzy, ale również umiejętności świadomego i rozumnego poruszania się po naukach przyrodniczych, czytania badań naukowych, weryfikowania informacji i innych tego rodzaju narzędzi, które rozwijam do dziś. Dzięki temu zacząłem zauważać, jak wiele dogmatów obecnych w narracji działaczy transpłciowych to dezinformacja, manipulacje i kłamstwa, dla niepoznaki nazywane „nowoczesną nauką”, z którą w rzeczywistości nie mają nic wspólnego. Najczęściej poprzez wielokrotne, natrętne powtarzanie, że nauka – a zwłaszcza rzekomo psychologia i seksuologia – popiera ich tezy, udaje im się przekonać do siebie nieświadome osoby, takie jak ja wcześniej.

"Latem 2014 roku zdecydowałem się na odstawienie leków hormonalnych. Trochę później przyznałem się rodzinie, że zmiana płci to był błąd. Zerwałem też całkowicie kontakt z Ewą. Zastanawiałem się, jak to zrobić, aby wrócić z powrotem do męskich danych osobowych, gdyż nie istniała ścieżka prawna dla takiej sytuacji. O pomoc zwróciłem się na forum dla osób trans. Spotkałem się tam jednak z wrogością, uznano mnie za zdrajcę. Niektóre osoby napisały, że jeśli już muszę odkręcać tranzycję, to żebym zrobił to zagranicą, a nie w Polsce, bo przeze mnie polskie sądy będą mniej chętnie wydawać pozytywne (dla zmiany płci) orzeczenia. (...) Dowiedziałem się jakiś czas temu, że środowisko polskich działaczy transseksualnych skądś wie o moim powrocie do prawdziwej płci. Byłem nawet szantażowany przez jednego z bardziej rozpoznawalnych transseksualistów w tym kraju, że może ujawnić moją prywatną historię. Prawdę mówiąc, w dużej mierze właśnie to skłoniło mnie do dokonania niniejszego coming-outu

"W wyniku drugiego procesu sądowego otrzymałem w końcu pożądane orzeczenie i mogłem z powrotem zmienić dane osobowe na męskie. Otrzymałem trzeci w życiu PESEL: pierwszy miałem przy urodzeniu, drugi podczas tranzycji, a trzeci – przy detranzycji" – wyjaśnia bloger.

Dalej wskazuje, że formalną i medyczną detranzycję ma już za sobą, "ale z konsekwencjami tego, co się wydarzyło, borykałem się dalej i zmagam się do dzisiaj". "Podwyższone ryzyko różnych chorób, osteopenię czy zniekształconą klatkę piersiową będę miał już zawsze. Podobnie jak złe wspomnienia z traumy, którą niewątpliwie jest proces okaleczenia ciała i psychiki, zwany tranzycją płci lub zmianą płci" – wymienia Łukasz Sakowski, ostrzegając przed tą procedurą.

Czytaj też:
Sąd Najwyższy Bułgarii: Sądowa "zmiana płci" jest niemożliwa
Czytaj też:
12-latek będzie mógł zmienić płeć. Przyjęto "ustawę trans"

Źródło: totylkoteoria.pl
Czytaj także