Presje „Pressa”
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Presje „Pressa”

Dodano:   /  Zmieniono: 
Styczniowy numer miesięcznika „Press” pełen jest odniesień do losów „Uważam Rze” i przyszłego „Tygodnika Lisickiego” więc dziś w naszym przeglądzie prasy coś pro domo sua.

Zacznijmy od rankingu typów redakcji do nagrody „Pressa”. Czarek Gmyz znalazł się na 7 pozycji podsumowania z wynikiem 10 głosów ex equo z Pawłem Lisickim.

Nieco dalej duży tekst Małgorzaty Wyszyńskiej, który teoretycznie jest rozważaniami nad tym, czy Paweł Lisicki zdoła ze swoim nowym tygodnikiem powtórzyć sukces dawnego „Uważam Rze”. Ale faktycznie już tytuł tekstu „Koniec rozejmu” ma udowadniać co innego - wydumaną tezę, że rzekomo od czasów „Dziennika” pod rządami Roberta Krasowskiego istnieć ma konflikt między Pawłem Lisickim a Cezarym Michalskim i Michałem Karnowskim i teraz ma on rozgorzeć w postaci wojny między pismem „W sieci” a naszym przyszłym tygodnikiem. Gdzie Rzym, gdzie Krym? Gdzie Michalski, gdzie Karnowski?

W sumie nieudolna kopia intryganckiego artykułu tygodnika „Polityka” wieszczącego niedawno, że niepokorni rzucą się sobie do gardeł. Tak dzieje się, gdy ekspertami wzywanymi do komentowania i do snucia prognoz na temat szans Lisickiego są „obiektywni” Tomasz Wołek i Maciej Łętowski. Oprócz nich w tekście cytowane są opinie „anonimowych konserwatywnych publicystów” którym można wsadzić w usta dowolne kwestie mające udowodnić, że święta wojna między Karnowskimi a Lisickim wisi na włosku.

I tak nikt nigdy nie jest w stanie sprawdzić, czy istnieją oni naprawdę („anonimowi publicyści”, nie Karnowski i Lisicki), czy zaludniają tylko wyobraźnię autorki miesięcznika „Press”.

O czym jednak tu mówić, gdy sam szef „Pressa”, Andrzej Skworz, powiela jako sprawdzony fakt plotki o tym, że Michał Karnowski „miał zmontować Pawłowi Lisickiemu konkurencję na boku”? Sam Karnowski odniósł się wszak do tych insynuacji i je dementował. Skworz z lubością powtarza te bzdury, bo pasują do wizerunku prawicowych publicystów jako kłębowiska skłóconych żmij. I nawet gdy na przedostatniej stronie „Pressa”, w rankingu Marcina Kowalczyka, redaktora naczelnego łódzkiego „Expressu Ilustrowanego”, pada pochwała „Uważam Rze” jako „świetnego projektu Pawła Lisickiego” i „sukcesu wydawniczego w trudnych czasach”, to towarzyszyć jej musi rytualne zastrzeżenie. „Towarzysząca mu (to jest tygodnikowi „Uważam Rze” Pawła Lisickiego – przyp. PS) wizja dziennikarstwa zaangażowanego jest tak odległa od mojej jak Kamczatka od Lizbony” - pisze Kowalczyk.

Tuż obok szef "Expressu" chwali inne pisma: „zawsze interesująca jest „Krytyka polityczna” a z przeciwnego bieguna -„Liberte”, robione mądrze i z pasją przez młodych łódzkich liberałów z Leszkiem Jażdżewskim na czele”.

Czy „Krytyka polityczna” i „Liberte” nie są aby także przykładem dziennikarstwa zaangażowanego? W opinii Marcina Kowalczyka – nie. Są jedynie „interesujące” i robione „mądrze i z pasją”. Wot ,raznica!

Czytaj także