Wyobraźmy sobie co by się działo w liberalnych mediach, gdyby jakiś ksiądz (a nawet biskup) napisał na Facebooku do właściciela mediów skargę na nieprzychylnie piszącego o nim dziennikarza?
A ten drugi, zamiast zignorować prośbę duchownego i zasugerować mu, by zajął się modlitwą i postem, a nie donosami, odpisałby, że liczy na to, iż dziennikarz sam odejdzie do jednego z tych lewackich pisemek, które od dawna dołują. Histeria medialna zapewne trwałaby tygodniami. Właściciel i duchowny, który odważyłby się na takie postawienie sprawy, błyskawicznie przywdzialiby worki pokutne, a dziennikarz przez wiele miesięcy chodziłby w glorii pogromcy klerofaszyzmu.
Tak wyglądałoby to, rzecz jasna, tylko w sytuacji, gdyby ksiądz i właściciel me- dium mieli konserwatywne lub – ujmując rzecz wprost – ortodoksyjnie katolickie poglądy.
Co innego, gdyby bohaterem tej historii był ksiądz otwarty, liberalny, niechętny do obnoszenia się ze swoim kapłaństwem, za to skory do „romansików” z liberalnymi mediami i zakumplowany z partią władzy. (…)
fot. Krzysztof Kuczyk/Forum