Co sprawiło, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej jednego dnia publicznie podważyło projekt przedstawiony wcześniej przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego, a następnego – razem z ministerstwami finansów i rozwoju – sygnowało komunikat, że wcześniej ogłoszony przez Morawieckiego projekt jednak nie stracił na aktualności.
Inaczej mówiąc: Co aż tak bardzo złego stało się w polskiej gospodarce w ciągu ostatnich trzech, czterech miesięcy, jakież to zatrważające dane dotarły do rządzących, że Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej postanowiło zaproponować tak radykalną – na niekorzyść podatników – zmianę planów rządu? I zarekomendować, by z pozostałości po OFE (tego, co zostało po zagrabieniu 150 mld zł przez rząd Platformy i PSL), czyli wartych dziś około 145 mld zł akcji firm, ukraść przyszłym emerytom (wszak inaczej przymusowego, bez zgody właścicieli kont w OFE, przeniesienia ich do Funduszu Rezerwy Demograficznej nazwać niepodobna), już nie „zaledwie” 25 proc., czyli około 35 mld zł, ale całość – całe 100 proc. Całe 145 mld zł.
Zaskakująca propozycja MRPiPS jest tak mocno niepokojąca, bo zaledwie trzy, cztery miesiące temu, właśnie na owych 75 proc. pieniędzy z OFE, które pozostałyby po zabraniu przyszłym emerytom 25 proc. ich oszczędności do FRD, oparto cały, misterny plan prywatnego filaru emerytalnego, czyli systemu – tym razem już „na 100 procent i na zawsze” – własnych, prywatnych emerytur. I reklamowano go jako znakomity, wprost na miarę XXI wieku, pomysł PiS na bezpieczną przyszłość milionów emerytów i jednocześnie polskiego rynku kapitałowego. Reszta (czyli 75 proc.) z pieniędzy pozostałych po zagrabieniu 25 proc. oszczędności przyszłych emerytów do FRD, miałaby zostać przeniesiona z ich kont w OFE na ich konta emerytalne w funduszach inwestycyjnych i stać się podstawą kapitałowego filaru przyszłych prywatnych emerytur.
A zatem: czy po ubiegłotygodniowej gonitwie wykluczających się, ministerialnych komunikatów w tej sprawie możemy być pewni, że plan wicepremiera Morawieckiego nadal obowiązuje, (a jeśli tak, to kiedy zyska postać ustawy?), czy raczej – jak kwestia jednolitej daniny podatkowej – „nie jest przesądzony”. A jeśli nie jest przesądzony, to z jakiego powodu? Ze względu na spodziewane w najbliższych latach napięcia w finansach publicznych, czyli brak każdego roku w kasie państwa grubych miliardów złotych na realizację programu 500+ i obniżenie wieku emerytalnego?