Ulica, gdzie zginął policjant, jak "no go zone". Mieszkańcy są zrozpaczeni

Ulica, gdzie zginął policjant, jak "no go zone". Mieszkańcy są zrozpaczeni

Dodano: 
Policja przed budynkiem przy ul. Inżynierskiej 6
Policja przed budynkiem przy ul. Inżynierskiej 6 Źródło: PAP / Paweł Supernak
Ulica Inżynierska w Warszawie, gdzie w sobotę postrzelony został śmiertelnie policjant, to od dawna miejsce pełne przestępczości i przemocy.

Była sobota ok. godz. 14:00, kiedy policja otrzymała wezwanie na ulicę Inżynierską 6 na warszawskiej Pradze-Północ do agresywnego mężczyzny z maczetą w ręku. Podczas zatrzymania sprawcy jeden z funkcjonariuszy użył broni służbowej, na skutek czego ranny został drugi policjant. Jego życia, niestety, nie udało się uratować. Jak przekazała później prokuratura, mundurowy został zraniony w przednią część ciała, w okolice klatki piersiowej.

Tragicznie zmarły funkcjonariusz to 35-letni sierż. szt. Mateusz Biernacki. Z informacji przekazanych podczas konferencji prasowej przez rzecznika Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga wynika, że mundurowy odpowiedzialny za śmierć policjanta usłyszał w poniedziałek zarzuty. Wiadomo, że nie przyznał się do zarzucanych czynów i złożył wyjaśnienia.

Dziwny ruch w kamienicy

Wydaje się, że sobotnia tragedia to skutek piętrzących się od dawna w tej części stolicy problemów. Ulica Inżynierska i pobliskie rejony są nazywane "warszawskim trójkątem bermudzkim". Powodem jest fakt, że ta część Pragi-Północ pełna jest przestępczości. "W ciągu dnia panuje tu duży ruch, kursują tramwaje, chodniki nie są krzywe, a przy jezdni zaparkowane są nowe samochody. Dopiero gdy przyjrzeć się kamienicom, widać, że odremontowane są jedynie elewacje. Po wejściu do którejś z kamienic, maluje się smutny obraz biedy. W bramach ciągle pojawiają się mężczyźni w kapturach. Co jakiś czas ktoś do nich podchodzi, wchodzi w podwórko, a potem wychodzi. Pod bramy podjeżdżają też liczne taksówki na aplikację. Gdy pójdzie się dalej, można spotkać osoby, które wyglądają, jakby pełniły rolę ochrony. Obserwują, co dzieje się dookoła" – opisuje portal Wirtualna Polska.

Choć większość okolicznych mieszkańców nie chce rozmawiać z dziennikarzami mówią, że "problemy rozwiązujemy tu sami", są i tacy, którzy nie kryją desperacji. – Ten typ był znany policji, ale nikt nie chciał z nim nic zrobić. On nie pierwszy raz biegał z maczetą, odgrażał się. Administracja tydzień temu założyła monitoring w bramie. Jak tylko to zobaczył, mówił, że wszystko roz***. Błagaliśmy, gdzie się da, żeby w końcu z nim coś zrobili. No i doszło do tragedii – wskazuje jeden z nich.

Mieszkańcy błagają o interwencję

Właściciel pracowni malarskiej apeluje o interwencję władz miasta. – Proszę, nagłośnijcie to. Gdzie jest pan prezydent Rafał Trzaskowski? Gdzie jest minister odpowiedzialny za policję Tomasz Siemoniak? Tu nie ma woli politycznej, żeby przywrócić porządek w tym miejscu. Policjanci są bezradni. Bandyci chodzą na wolności. Proszę zobaczyć, co dzieje się w bramach. Wiele osób się boi, ludzie sami starają się rozwiązywać problemy, ale to doprowadzi do kolejnej tragedii – mówi WP pan Andrzej.

Choć radiowóz podjeżdża na miejsce, legitymuje stojących pod kamienicą ludzi, zaraz odjeżdża. – Policja przyjeżdża i nic nie może im zrobić. Zaraz będzie strefa, jakie są za granicą – stwierdza pani Teresa.

Z nieoficjalnych doniesień medialnych wynika, że przy ul. Inżynierskiej 6 prowadzony jest handel narkotykami.

Czytaj też:
Żona zastrzelonego policjanta przerwała milczenie. Poruszające słowa
Czytaj też:
Tragedia na Pradze: Zarzuty i wniosek o areszt dla policjanta

Źródło: Wirtualna Polska
Czytaj także