Odnosząc się do najnowszych doniesień dotyczących byłego ministra trasportu Sławomira Nowaka, dziennikarz "Do Rzeczy" i korespondent TVP w Berlinie Cezary Gmyz ocenił, iż ujawniony dziś materiał dowodowy jest "dość wstrząsający".
– Dlatego że pokazanie tych skrytek na pieniądze jest kluczowym dowodem w sprawie. Wszystko wskazuje na to, że Jacek P., czyli współpracownik Sławomira Nowaka złożył wyjaśnienia w tej sprawie i wskazał miejsca ukrycia pieniędzy – mówił na antenie Polskiego Radia 24 dziennikarz.
"Nowak nie wyciągnął wniosków"
Cezary Gmyz zwrócił też uwagę na znaczenie ustaleń ukraińskich śledczych, które ujawniły korupcję. Jego zdaniem, Sławomir Nowak wykazał się pewnego rodzaju naiwnością, ponieważ od czasów afery gruntowej służby mają możliwość wykrywania dodatkowych telefonów, więc - jak mówił - wszystko wskazuje na to, że Sławomir Nowak nie wyciągnął z tego wniosków.
– Po słynnych "taśmach", kiedy Izba Skarbowa sprawdzała majątek Sławomira Nowaka i jego żony, on sam zdawał sobie sprawę z tego, że istnieje możliwość odkrycia nieudokumentowanych dochodów. W związku z tym trzeba było zrobić manewr legalizacyjny, który miał polegać na tym, że testament na wypadek śmierci człowieka, który go sporządził, stanowił o tym, że obrazy o dużej wartości przechodziły na własność syna Sławomira Nowaka – powiedział dziennikarz śledczy.
Prokuratura ujawnia dowody ws. Sławomira Nowaka
W poniedziałkowym oświadczeniu Prokurator Okręgowy w Warszawie Mariusz Dubowski poinformował, że Sławomirowi Nowakowi postawiono 17 zarzutów. Dotyczą one m.in. założenia grupy przestępczej i kierowania nią, przyjęcia korzyści majątkowych w wysokości 6,5 mln złotych oraz płatnej protekcji związanej z pełnieniem funkcji szefa Ukrawtodoru.
Czytaj też:
Prokuratura ujawnia dowody ws. Sławomira NowakaCzytaj też:
Zrzuciła się na kaucję dla Nowaka. Kidawa-Błońska tłumaczy swoją decyzję