Jak ocenia Pan przyjętą nowelizację KPA i reakcję Izraela, który wycofał charge d'affaires swojego ambasadora z Warszawy?
Witold Gadowski: Po oświadczeniach MSZ Izraela można stwierdzić, że nie ma innego wyjścia, jak tylko taka postawa. I to nie dlatego, że stopień braku szacunku dla Polski i Polaków został przekroczony, ale to niestety będzie skutkowało wzrostem nastrojów antyizraelskich w Polsce. To nie jest korzystne naszej sytuacji międzynarodowej i dla spokoju społecznego, ale mamy do czynienia z wyraźną prowokacją ze strony Izraela. Jest to zachowanie nieparlamentarne i brutalne, na które powinien otrzymać taką samą odpowiedź. Co za tym idzie, moim zdaniem powinien rozpocząć się bojkot konsumencki towarów z Izraela.
Jak Pańskim zdaniem ta sytuacja wpłynie na relacje Polski z USA?
Nie możemy tego rozpatrywać w ten sposób. Skupmy się na podstawowej kwestii, że jeżeli ktoś nas obraża na arenie międzynarodowej, publicznie kłamie i rozpowszechnia fałszywe informacje, to powinien zostać ukarany wszystkimi możliwymi sposobami, którymi dysponuje Polska. Nasza dyplomacja nie powinna już rozważać gry dyplomatycznej, bo trudno jest człowiekowi, który jest opluwany i uderzany w twarz, cały czas mówić że ma rozmawiać i szukać porozumienia.
W ubiegłym tygodniu Sejm przyjął ustawę „Lex TVN”. Czy to jest na tyle istotna sprawa, że w związku z tym wojska amerykańskie mogą zostać wycofane z naszego kraju?
To jest kompletna brednia dziennikarska, ponieważ dyplomacja międzynarodowa, fizyka stosunków międzynarodowych nie opiera się na jakiejś „telewizyjce” pana Dawida Zaslava. Jeżeli o nią toczyć by się miała ta cała bitwa z Polską, to świadczyłoby tylko o tym, że kompletnie nie rozumiem polityki międzynarodowej, a wydaje mi się, że jednak coś z tego pojmuję, bardziej niż dziennikarze Wirtualnej Polski, którzy tego typu brednie serwują polskiej publiczności.
Nie, nawet przy takiej niechętnej Polsce i polskiemu rządowi postawie administracji amerykańskiej, te sprawy odbywają się zupełnie inaczej. Nie zależą one od konkretnych przypadków, zwłaszcza tak błahych jak jakiś „Lex TVN”. Oczywiście, Amerykanie będą wykorzystywać wszelkie możliwości, żeby swojej firmie, która dociera do amerykańskich senatorów, pomóc, ale na pewno nie będą stawiać na szali swoich wielomilionowych interesów, jakie mają w Polsce. W to absolutnie nie wierzę. Z drugiej strony mamy sytuację budżetową, która jest fatalna. Budżet jest bardzo zadłużony. Druk pieniędzy bez ograniczeń spowodował ogromną inflację, a więc nie wiadomo, kto teraz weźmie na siebie proces sanacyjny. Poważni politycy woleliby, aby ten rząd upadł pod ciężarem własnego istnienia, a sądzę, że jednak takie prowizorki mają długą zdolność przeżycia. W związku z tym wydaje mi się, że nie czekają nas wybory, ani w tym roku, ani w przyszłym. Chociaż w przyszłym trudno powiedzieć dlatego, że sytuacja pandemiczna jest niewiadoma. Więcej może zmienić pandemia, niż tego typu polityczne harce, które nie są zbyt poważne, bo tak naprawdę w Polsce coś się może zmienić, kiedy do akcji wejdą służby amerykańskie, niemieckie, rosyjskie czy izraelskie.
Sprzeciw wobec „Lex TVN” był jednym z czynników, dla których Jarosław Gowin opuścił Zjednoczoną Prawicę. Było to dla Pana zaskoczenie?
Jarosław Gowin nigdy nie był czynnikiem konstytuującym dla Zjednoczonej Prawicy. Powiedziałbym, że raczej był kłopotem. Pochodził z zupełnie innego środowiska, będąc człowiekiem Platformy Obywatelskiej, w której zwyczajnie się nie dogadał. W związku z tym znalazł sobie taktyczne wyjście poprzez "wehikuł" wyborczy Prawa i Sprawiedliwości. W Sejmie pojawił się tylko dzięki temu, że wszedł w koalicję z partią rządzącą. Moim zdaniem w tej chwili czeka go marny los polityczny, ponieważ nie jest ani wielką górą polityczną, ani nawet człowiekiem obdarzonym charyzmą i wyrazistym programem, a także nie ma on struktur, żeby samodzielnie wystartować w wyborach. Gowin będzie oczywiście układał się z kim tylko się da, ale nie sądzę, żeby ktoś potraktował go poważnie, bo nie reprezentuje sobą człowieka godnego uwagi. Jest to raczej typowy karierowicz.
Co dalej ze Zjednoczoną Prawicą? W jaki sposób zawalczy o większość?
Zjednoczoną Prawicę czeka problem większości, ale opozycja jest zbyt słaba, żeby w tej chwili obalić rząd. Myślę więc, że to będzie opierało się tylko cały czas na granicy, bądź na kilku głosach. Przy każdym głosowaniu trzeba będzie budować koalicje doraźne. Dodatkowo wielu posłów Gowina zostanie dla interesu i posad w Zjednoczonej Prawicy. Na taki układ pójdzie też kilku ludzi od Kukiza i cały czas będzie się to opierało na ostrzu noża czyli bezwzględnej większości.