Soloch: Przygotowywaliśmy się na konfrontacje z użyciem przemocy, a nie na taki atak

Soloch: Przygotowywaliśmy się na konfrontacje z użyciem przemocy, a nie na taki atak

Dodano: 
Granica państwa w pobliżu miejscowości Usnarz Górny k. Krynek
Granica państwa w pobliżu miejscowości Usnarz Górny k. KrynekŹródło:PAP / Artur Reszko
To była operacja przygotowywana od miesięcy. To jest atak na Polskę, to element wojny hybrydowej, która ma na celu destabilizację wewnętrzną kraju – mówi o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej Paweł Soloch.

– Patrzę na to jak Białorusini i wspierający ich Rosjanie osiągają swoje cele. Myśląc o konfliktach hybrydowych przygotowywaliśmy się na konfrontacje z użyciem przemocy, a nie na taki atak jak ma miejsce na granicy polsko-białoruskiej – przyznaje Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w rozmowie z TVP.

Część ludzi, chcących się wylansować, ale również z powodu swoich przekonań, bierze udział w tej grze. Taki był cel, okrutny dla tych ludzi przerzucanych nad granicę. To była operacja przygotowywana od miesięcy. To jest atak na Polskę, to element wojny hybrydowej, która ma na celu destabilizację wewnętrzną kraju, ale stanowi też realne zagrożenie, gdyby pozwolić na niekontrolowany napływ tysięcy ludzi do Polski, a tym samym do UE. Obecnie bronimy naszych granic, ale i granic Europy. Reakcja czynników brukselskich wskazuje, że tak to jest postrzegane – dodaje.

Zagrożenie działaniami hybrydowymi

Szef BBN nie chciałby by elity polityczne, które nie przepadają za sobą, myślały o sobie w kategorii wroga. – Ale zachowania takie jak np. performery niektórych parlamentarzystów na granicy wpisują się w działania wrogie przeciwko Polsce. Również pewne wypowiedzi takie jak skandaliczne słowa Frasyniuka. A chodzi o to, by nawet nie kochając obecnej władzy, nie wpisywać się w działania wrogie Polsce. Działania hybrydowe są obecnie znacznie bardziej prawdopodobne niż atak zbrojny – podkreślał.

Zdaniem Pawła Solocha Białoruś musi liczyć się z tym, że sprowadzając na swoje terytorium tysiące imigrantów, część z nich na Białorusi zostanie. – Koordynujemy naszą politykę z innymi państwami. I będziemy temu zdecydowanie się przeciwdziałać – podkreślił.

Gość TVP został też zapytany o planowane manewry wojsk białoruskich i rosyjskich nad polska granicą. – Musimy to rozpatrywać jako całość. Demonstrację rosyjskiej siły w rejonie Morza Czarnego, teraz chce pokazać siłę u wschodnich rubieży NATO. Scenariusze, które podczas takich manewrów są ćwiczone mają charakter ofensywny. W tym sensie jest to dla nas niepokojące. Rosjanie są mistrzami w balansowaniu na granicy czerwonej linii. Musimy być przygotowani, ale też państwa sąsiednie i NATO by nie ulec ewentualnej prowokacji, ale też wykazać stanowczość i zachowywać się asertywnie – stwierdził

Szef BBN uważa, że pozostawienie Afganistanu w rękach talibów będzie miało skutki przede wszystkim dla państw w tym regionie. – Dla państw NATO, gównie Amerykanów, końcówka obecności będzie się dobijać bólem głowy. Ale to problem również dla Rosji, która obawia się wzrostu radykalizmu muzułmańskiego. To przede wszystkim dramat dla Afgańczyków, którzy przez 20 lat uczyli się żyć w innym świecie. To nadal była mniejszość, ale rokowała, że Afganistan będzie państwem budującym pokój w regionie. Trzeba jednak przyznać, że obecność wojsk sojuszniczych w Afganistanie zablokowała możliwość uczynieni z tego państw międzynarodowej centrali terroryzmu – ocenia.

Czytaj też:
"Operacja Śluza". Białoruski dziennikarz ujawnia, co naprawdę dzieje się na granicy
Czytaj też:
"Będziemy mieli gigantyczny problem". Przydacz bezlitosny dla opozycji

Źródło: TVP
Czytaj także