"Operacja Śluza". Białoruski dziennikarz ujawnia, co naprawdę dzieje się na granicy

"Operacja Śluza". Białoruski dziennikarz ujawnia, co naprawdę dzieje się na granicy

Dodano: 
Grupa imigrantów niedaleko polskiej granicy
Grupa imigrantów niedaleko polskiej granicy Źródło:PAP / Artur Reszko
Na terytorium Białorusi są ściągane setki imigrantów z Bliskiego Wschodu. To część "Operacji Śluza", która ma uderzyć w Polskę, Litwę oraz Łotwę. Sprawę opisuje białoruski dziennikarz Tadeusz Giczan.

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym w województwie podlaskim trwa już od kilkunastu dni. Grupa imigrantów, która w tej chwili, według informacji Straży Granicznej, liczy 24 osoby, przebywa na terenie miedzy oboma krajami. O co jednak chodzi w całej sytuacji? Redaktor naczelny NEXTA TV Tadeusz Giczan przekonuje, że Polacy nie rozumieją tego tematu, dlatego zdecydował się opisać pokrótce cały konflikt.

W swoim artykule Giczan przypomina słowa prezydenta Łukaszenki, który w maju przestrzegał, że Białoruś przestanie zatrzymywać nielegalnych imigrantów oraz narkotyki. Dziennikarz wskazuje, że przez cały rok 2020 na granicy litewskiej zatrzymano zaledwie 81 nielegalnych migrantów, tak już licząc tylko od maja 2021 litewscy pogranicznicy zatrzymali ich... ponad 4000.

Sprowadzanie imigrantów

Wypowiedź Łukaszenki miała być non stop pokazywana w irackiej telewizji publicznej. Jednocześnie prezydent Białorusi zadbał o zintensyfikowanie połączeń z Irakiem. Giczan wylicza, że na początku tego roku między państwami latał tygodniowo tylko jeden samolot, tak od maja sytuacja zaczęła się gwałtownie rozwijać. Fly Baghdad dołączył ze swoją ofertą oferując przeloty, a dotychczasowy przewoźnik Iraqi Airways zaczął dołączać kolejne loty do dotychczasowej oferty – obecnie są to cztery loty tygodniowo (w tym z trzech innych miast – Erbilu, Basry i Sulejmanii). Warto również zwrócić uwagę, że do tej pory między państwami kursowały Boeingi 737 mogące pomieścić około 150 osób, teraz zamieniono je na Boeingi 777 (Triple Seven) i 747 (Jumbo Jet), które mogą przewozić do 400 pasażerów.

"Zajmuje się sprowadzeniem Irakijczyków na Białoruś białoruska państwowa firma Centrkurort należąca na Zarządu Sprawami Prezydenta (to takie kwazi-państwowe imperium biznesowe Łukaszenki)" – opisuje Giczan.

Centrkurort nawiązał współpracę z irackimi firmami podróżniczymi, ściągając ludzi do Białorusi. Na miejscu dostają oni białoruskie wizy turystyczne, a na lotnisku czeka na nich autokar, który zawozi ich do hotelu. Część z tych osób faktycznie zwiedza Mińsk, a część jest transportowana na granicę.

Instrukcja dla Irakijczyków

Giczan przekonuje, że w internecie można znaleźć mnóstwo instrukcji i porad dla Irakijczyków udających się na Białoruś. Dziennikarz zamieścił skan jednej z takich instrukcji oraz jej tłumaczenie, które podajemy poniżej:

"Na Białoruś lecisz samolotem z Bagdadu za 550-700 dolarów.

W Mińsku jeden dzień odpoczywasz, na drugi dzień wsiadasz do autobusu i za 20-25 dolarów jedziesz do najbliższego punktu przy litewskiej granicy – nazywa się Lida, strefa przygraniczna między Litwą a Białorusią. Musi być was kilku, żebyście sobie pomogli nawzajem w przekroczeniu granicy.

Po tym jak przez białoruskie lasy przekroczycie granicę – trzeba zapłacić przemytnikowi 1000-1500 dolarów za przewiezienie do Wilna. Wtedy już jesteś na Litwie – możesz sobie odpocząć, ale z dala od policji. Jedziesz specjalnym samochodem przemytników – dogadujesz się co do ceny z kierowcą i jedziesz – płacisz dopiero jak cię przywiozą do miejsca zwanego Suwałki – tu już wjechałeś do Polski, czyli do UE.

Wybierasz, w którym kraju chcesz dostać pozwolenie na pobyt – dołączasz do miejscowych arabskich grup w sieciach społecznościowych – znajdujesz kierowców TIRów, którzy podwiozą cię do wybranego kraju – płacisz tylko jakieś grosze za paliwo.

Nie mów, w którym kraju chcesz się zatrzymać, staraj się unikać policji, ubieraj się prosto, schludnie, żeby nie rzucać się w oczy, zachowuj się skromnie. Gdy dotrzesz do docelowego kraju – zgłoś się do władz, że jesteś uchodźcą, i przygotuj odpowiednie dokumenty, aby tam zostać (każdy kraj ma inne dokumenty i wymagania)".

W internecie pojawiło się nawet nagranie, które ma opisywać cały proceder:

twitter

Wspomaganie imigrantów

Podczas przekroczenia granicy migranci mają wszechstronne wsparcie ze strony białoruskich służb. Białoruscy pogranicznicy opowiadają (oczywiście anonimowo), że dostali ustny rozkaz przymykać oko na nielegalnych migrantów – podaje Giczan.

Patrolowaniem granic zamiast zwykłych pograniczników zajmuje się OSAM – elitarna jednostka wojskowa.

Jednocześnie dziennikarz powołuje się na nagrania FRONTEXu, które ujawniaja, jak służby białoruskie eskortują do granic duże grupy emigrantów. Z kolei litewscy rolnicy mieli udokumentować na zdjęciach jak służby usuwają m.in. druty kolczaste na granicy. W przewóz imigrantów jest również zaangażowane wojsko.

Byli oficerowie białoruskich resortów siłowych, którzy musieli opuścić kraj, przekonują, że jest to "operacja śluza" opracowana już w latach 2010-11. Jej autorami byli szef KGB Iwan Tertel i jego brat Juri – ówczesny dowódca OSAM.

„Liczba uchodźców pochodzenia afrykańskiego i azjatyckiego, którzy przedostali się na Litwę i Łotwę przez Białoruś, przekroczyła już tysiąc osób. Do końca miesiąca liczba ta przekroczy 5 tysięcy. Jeśli otworzy się jeszcze tzw. “polski korytarz”, liczbę uchodźców będzie można śmiało pomnożyć przez 3” – przekazano w oficjalnym oświadczeniu państwowi dziennikarze. Również publiczna telewizja grozi, że "nasi polscy bracia będą mieli ciężko". Dziennikarze białoruscy przekonują, że Polska nie dała sobie nawet rady z przewozem papierosów, a co dopiero z nadchodzącym transportem heroiny.

Czas na Polskę?

Sytuacja szczególnie dramatycznie wygląda na granicy litewsko-białoruskiej. Na Litwę przedostały już się setki migrantów. Władze starały się budować miasteczka namiotowe, ale nachodźcy uciekali z nich i wszczynali awantury. Premier kraju nawet jechał do Bagdadu, ale liczba migrantów ciągle rosła.

Przełom nastąpił na początku sierpnia, gdy Litwa ogłosiła, że od tej pory zacznie zawracać imigrantów na stronę białoruską, a Bruksela wymogła na Iraku zawieszenie połączeń z Białorusią. Oznacza to jednak, że tysiące imigrantów, których Mińsk sprowadził, by następnie ich przerzucić na Litwę, utknęło na Białorusi.

Giczan przekonuje, że do Litwa była głównym celem ataku białoruskich władz i dopiero, gdy władze w Wilnie jasno sprzeciwiły się migracji, to Białoruś skierowała swą uwagę na granicę polską i łotewską. Dziennikarz podkreśla, że Łukaszenko zapowiedział już sprowadzenie większej liczby migrantów.

"Dopóki granicy Białorusi z Polską i Łotwą pozostają nieszczelne można spodziewać się, że operacja Śluza nadal będzie trwała" – podkreśla.

Czytaj też:
Dworczyk: Białoruś wypowiedziała nam wojnę hybrydową
Czytaj też:
Afgańczycy na granicy z Białorusią? Ambasador zabiera głos

Źródło: waidelotte.org
Czytaj także